Aqua aerobik. Makarony w akcji
Ciepła błękitna woda, trochę słońca wpadającego przez szyby, ruch, rozmowa z dobrymi znajomymi… Po zajęciach z aqua aerobiku po prostu chce się żyć. Tak przynajmniej twierdzą ci, którzy na nie chodzą. I ci, którzy je prowadzą.
Woda mnie przekonała
Urszula Wiśnik pływać nie lubi. Nawet kiedy jedzie na dwa miesiące nad morze, na swoją działkę koło Jarosławca, na plaży pojawia się ze dwa razy. A w wodzie ani razu. Może dlatego, że woli pojeździć na rowerze czy iść na spacer. Poza tym w Bałtyku, jak wiadomo, woda zimna. Co innego aqua aerobik na basenie, w ciepełku i dobrym nastroju. Po takiej sesji pani Urszula funduje sobie czasem jacuzzi na dokładkę.
– Ta ciepła woda mnie przekonała. No, może jeszcze to, że przy okazji można trochę schudnąć – śmieje się kobieta. Na zajęcia w wodzie chodzi od roku.
Na co dzień jest bardzo aktywna. Poniedziałek – kręgle, środa, czwartek, piątek, sobota – zajęcia taneczne, a w sobotę wieczorem jeszcze często potańcówka. Zostaje wtorek, więc teraz pani Urszula spędza ten dzień na basenie.
– W pandemii sporo aktywności trzeba było zawiesić. Człowiek szukał tych drzwi, do których można zapukać, coś zrobić… Domy kultury zamknięte, zajęcia sportowe odwołane. Znalazłam zajęcia w wodzie i wciągnęłam się. Zresztą jak coś zaczynam, to raczej nie po to, by zaraz zrezygnować – podkreśla seniorka.
Rozluźnienie i relaks
Dla niej po intensywnych zajęciach na parkiecie – należy do dwóch zespołów tanecznych – aqua aerobik to relaks i rozluźnienie. Co wcale nie znaczy, że nie trzeba się wysilać. Uczestnicy ćwiczą z makaronami, czyli długimi piankami, i hantlami. Rozgrzewka, marsze w wodzie (chodzenie w niej wcale nie jest takie łatwe!), krążenie biodrami.
– Po takich ćwiczeniach jeszcze chętniej idę na salę taneczną na trening, moje mięśnie nie są sztywne. Kiedy ćwiczymy w wodzie, jest mi tak lekko i swobodnie – dodaje Urszula Wiśnik. Ma 65 lat, ale przyznaje, że czuje się młodziej. Czasem nawet na 18! – Po każdym treningu, zajęciach, nawet jeśli trener da nam w kość, odczuwam takie fajne zmęczenie. Poza tym ja lubię być cały czas w ruchu. Taki mam styl i dobrze mi z tym. Człowiek wychodzi wtedy szczęśliwszy.
Dodaje, że dzięki temu nigdy nic jej nie boli, ani kręgosłup, ani ręka. Do aqua aerobiku już wciągnęła koleżankę. Sama chodzi raz w tygodniu (na 45 minut), a jeśli czas pozwala, to nawet dwa.
Każdy może przyjść
Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Łodzi, gdzie na zajęcia chodzi pani Urszula, oferuje zniżkę – opieka trenera plus wstęp na basen kosztują tu w sumie 9 zł (inne zajęcia, np. gimnastyka na sali, są darmowe). – Chodzi o to, by aktywizować ludzi – tłumaczy Maciej Tracz, od trzech lat trener aqua aerobiku w MOSiR.
Takie ćwiczenia to dla ciała samo dobro. Jak wylicza instruktor: stawy są odciążone, poprawiają się kondycja i wydolność układu oddechowego, buduje się tkanka mięśniowa. Na jego oczach w uczestnikach zachodzą zmiany: ciała, które na początku się „leją”, nagle nabierają sprężystości, napinają się. Ćwiczący też to widzą, stąd czasem na basenie słychać: „Panie Maćku, na «pelikany» coś prosimy!” („pelikany” to skóra zwisająca z ramion). A jacy są zdyscyplinowani!
– To ogromna przyjemność: pracować z seniorami. Oni wiedzą, po co tu przyszli, nikt ich do tego nie zmuszał. Wiedzą, czego chcą: poćwiczyć i się zrelaksować. Mają do mnie zaufanie i starają się robić to, co im powiem. Wierzą, że to dla ich zdrowia – podkreśla Tracz. Ma w zapasie ok. 100 zestawów ćwiczeń, by seniorzy się nie nudzili.
W okresie pandemii, gdy ludzie są osłabieni, dostępność do takich form aktywności jest szczególnie istotna.
– Niedawno przyszła do mnie pani z zawrotami głowy. Okazało się, że to pozostałości po covidzie. Bardzo chciała uczestniczyć w zajęciach, i dobrze. Ludzie, którzy przeszli tę chorobę, ale także zdrowi, podczas lockdownu często nie mogli ćwiczyć nigdzie. Teraz robią to chętnie – tłumaczy trener. Dla jednych to rehabilitacja, psychiczne i fizyczne wychodzenie z choroby. Dla innych – walka o dobrą formę i uśmiech. Są też tacy, którzy przychodzą tu, by po prostu spotkać się z innymi ludźmi. – Chodzą do naszego ośrodka nawet na kilka różnych zajęć w tygodniu. Wielu seniorów mieszka samych, na co dzień nie mają się do kogo odezwać. Ciągnie ich do ludzi – dodaje Tracz.
Uraz to nie problem
Zajęcia trwają 45 minut i przyjść na nie może każdy – również osoby po urazach i kontuzjach. Jeśli ćwiczenia nie sprawiają im bólu, mogą je wykonywać. A nawet powinny!
– Wiadomo, można się poślizgnąć, ale do tej pory nikomu się to nie zdarzyło, dbamy o to. Zajęcia w wodzie to jedna z bezpieczniejszych form aktywności. Świetnie wpływa na formę i samopoczucie takich osób – zwraca uwagę trener. Ot, choćby jedna z uczestniczek po urazie ręki: – Na pierwszych zajęciach widziałem, że nie jest w stanie utrzymać w niej hantli. A potem powolutku się wciągała i teraz używa do ćwiczeń dwóch rąk. To ćwiczenia pomogły jej wrócić do sprawności. Dla mnie to ogromna radość: widzieć takie postępy.
Niektóre osoby przychodzą i mówią wprost: „Super, panie Maćku! Po tym ćwiczeniu już mnie ręka nie boli, a wcześniej nie mogłam nią ruszyć!”. – Taka informacja zwrotna to dla mnie ogromna przyjemność. Znak, że wykonałem dobrą robotę, i cały sens tej pracy – tłumaczy Maciej Tracz.
Dodaje, że seniorów należy zachęcać do ćwiczeń najbardziej, jak się da. Jeśli ktoś nie może czegoś wykonać, proponuje mu coś innego. Bo najgorsze, co można zrobić w takiej sytuacji, to kogoś wykluczyć. – Jeśli senior ma z czymś problem, jedną kolejkę odpoczywamy, nie robimy nic na siłę. Jednak już następną rundę ćwiczymy i widzę, że to sprawia radość. Niektórzy nie wrócą do pełnej sprawności, ale bardzo ważne jest, by byli w lepszej formie. By po prostu poprawić im komfort życia na co dzień – wyjaśnia trener.
Panie rządzą
Choć wśród uczestników aqua aerobiku zdarzają się panowie, to największą grupę stanowią kobiety.
– Mam na ten temat swoją teorię. Panowie w pewnym wieku czują się spełnieni. Posadzili krzaczek na działce, spłodzili potomka, pomalowali mieszkanie. I nic już nie muszą. Kobiety często mają inaczej: gdy pracowały, nie miały dla siebie zbyt wielu czasu, bo praca, po pracy trzeba ugotować obiad, zająć się dziećmi. I wreszcie na emeryturze mogą realizować swoje pasje, spełniać marzenia. Są bardzo aktywne – podkreśla Maciej Tracz.
– Zgadzam się! – potakuje Urszula Kuklewska, uczestniczka zajęć pana Maćka. – Na co dzień kobiety są zalatane. Ja też dopiero na emeryturze zaczęłam myśleć o większej aktywności. Po śmierci męża, sześć lat temu, musiałam się podnieść i żyć dalej… Dzieci mam dorosłe, wnuki także. Teraz poświęcam sobie dużo czasu.
Na zajęcia w wodzie do MOSiR-u chodzi z przyjaciółką dwa razy w tygodniu. To część jej „paczki”, z którą lubią się często spotykać: a to kino, a to koncert, a to teatr, a to kawa. – Inaczej się czuję, kiedy jestem blisko ludzi. Jesteśmy sobie potrzebne – potwierdza 71-latka.
Aqua aerobik daje jej dużo radości: – Dziś na przykład tak mi się z łóżka wstać nie chciało rano… Ale zmobilizowałam się, zrobiłam nagły zryw, potem w autobus – i już! I na zajęciach byłam cała szczęśliwa – opowiada. Bo tam, jak mówi, panuje wspaniała atmosfera: – 10 pań, trochę śmiechu, jest zabawa! Jak coś komuś nie wyjdzie, no trudno. Trener chodzi wokół basenu i wszystko widzi: „Pani Urszulo, proszę tu poprawić!” – śmieje się.
A skutki uboczne są takie, że panią Ulę przestał boleć kręgosłup, kolano po operacji też już dokucza coraz mniej. No i wreszcie, co również bardzo ważne: to zawsze parę kilogramów mniej.
– Postawiłam sobie za cel, żeby stracić choć kilogram miesięcznie, bo tak mi lepiej i lżej. I w ciągu czterech miesięcy zgubiłam już pięć kilo! Wzięłam się za siebie. Nie ma co siedzieć w domu, trzeba wychodzić do ludzi. Ja się z tym czuję super – kwituje pani Urszula.