Na początku słyszałyśmy, że tylko nart nam brakuje

Rozmowa z Bożeną Krywald, członkinią grupy nordic walking z Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Wejherowie

Skąd wziął się w Wejherowie pomysł na taką aktywność dla seniorów jak nordic walking?

Źródło: archiwum
UTW w Wejherowie

Jak wiadomo, nordic walking pochodzi ze Skandynawii. U nas wszystko zaczęło się w 2006–2007 r. Nauczyciel z miejscowego ogólniaka, którego nazwiska nie pamiętam, pasjonat tej aktywności, zachęcił do niej tutejszych ludzi. To nie był wielki wysiłek, jak bieganie czy siłownia, tylko połączenie przyjemnego z pożytecznym. Podczas spaceru ten pan opowiadał kobietom o zaletach dyscypliny, która wówczas dopiero przybyła do naszego kraju. Utworzyła się grupka ośmiu osób, które chętnie się zaangażowały. Powoli nordic walking zaczął wchodzić w program Uniwersytetu Trzeciego Wieku i co roku ta grupka się zwiększała.

W jakim wieku są uczestnicy?

Przekrój wiekowy jest znaczny. Najstarsze panie są z roczników 1935 i 1937.

Czyli mają odpowiednio 87 i 85 lat!

Tak, i proszę mi wierzyć: nawet na co dzień wędrują z kijkami, bo to pomaga im zachować równowagę i daje poczucie bezpieczeństwa. Spotykam je często na mieście – a Wejherowo nie jest duże – i zawsze widzę je z kijkami.

Jakie były początki prowadzonych przez UTW spacerów z kijami? Czy seniorzy od razu zainteresowali się sportem o obco brzmiącej nazwie?

Źródło: archiwum
UTW w Wejherowie

Na początku wszyscy podchodzili do tego sceptycznie. „Co, z kijkami będziemy maszerować?”, „O, tylko nart im brakuje!” – takie były głosy. Ale panie, które spróbowały, zaczęły opowiadać swoim koleżankom, że to fajna sprawa. Zaczęły umawiać się i spotykać prywatnie, w parku. Wtedy ze strony UTW pojawiła się inicjatywa, że należałoby wytypować kogoś do poprowadzenia. Pani Lusia Lenc była już profesjonalnie przeszkolona i zaangażowała się w to. Potem przewodziła przez wiele, wiele lat, dopóki zdrowie jej dopisywało. Liczebność grupy dochodziła do 25–26 osób. W pewnym momencie grupa podzieliła się na trzy mniejsze, ze względu na sprawność fizyczną. Najstarsze seniorki spacerują po parku w Wejherowie. Prowadzi je pani Zdzisława Obrębska, rocznik ’43, więc ma swoje lata, ale posiada odpowiednie uprawnienia. Kobiety są w podobnym wieku, mentalnie i fizycznie do siebie zbliżone. Wędrują w każdą środę, jeśli nie pada. Dla nich to ważny punkt tygodnia.

A dwie pozostałe grupy?

Działa u nas Polska Federacja Nordic Walking, której prezesem jest pan Olgierd Bojke. W 2014 r. zgłosił się do Wejherowa z pokazem, jak należy prawidłowo chodzić, jak trzymać kijki. Tak zaczęła się nasza współpraca. Część ludzi przeszła właśnie do Federacji, wędrują z tym panem. Trzecią grupę, też stowarzyszenie nordic walkingu, prowadzi pani Krystyna Pisała – w tej chwili przejął je jej syn, Michał Pisała. I ja do tej grupy należę. Wędrujemy po okolicach Wejherowa, po górach, bo jest u nas Kalwaria Wejherowska i są tzw. wzgórza morenowe, na trasach o długości 8–10 km. Uczestnicy to członkowie Stowarzyszenia Wejherowskiego UTW i osoby z miasta. Założycielka nie czerpie z tego żadnych finansowych korzyści, w ramach współpracy z UTW możemy po prostu do niej iść i z nią wędrować.

Jaki teren jest najlepszy do nordic walkingu? Gdzie seniorzy najchętniej maszerują z kijkami: w miejskim parku, w lesie, po górach, a może po prostu osiedlowymi alejkami?

Źródło: archiwum
UTW w Wejherowie

Z doświadczenia powiem, że najgorzej chodzi się po asfaltowych drogach, bo podłoże jest twarde, więc trzeba mieć specjalne obuwie, które odbija. Jeżeli idzie się po miejskim trakcie, kijki muszą mieć założone „buciki”, bo stukają, i już jest inna sprężystość. Najlepiej chodzi się po ubitych, szutrowych drogach, alejach, w lesie. Do chodzenia po górach trzeba mieć większą sprawność ze względu na ciśnienie i odpowiedni kąt nachylenia. Należy też wiedzieć, jak się schodzi z górki, bo to wbrew pozorom nie jest takie łatwe: kije wysuwa się wtedy do przodu, są zabezpieczeniem. Generalnie grupa 75+ spaceruje właśnie po alejkach, wzdłuż Kalwarii, gdzie są przepiękne drogi.

Ile osób uczestniczy w zajęciach?

W grupie seniorek jest 17 osób. Z różnych przyczyn czasami wędruje ich 10, czasami 6, bo dzisiaj np. któraś ma lekarza albo źle się czuje. Ale ogólnie można założyć, że w tej najstarszej grupie chodzi 15 osób. W grupie, w której chodzę ja, jest 20 czynnych osób. Do tego są osoby, które intensywnie chodzą z Federacją pana Olgierda Bojke.

Czyli można powiedzieć, że to trzy klasy…

Trzy profesjonalne klasy.

Co jest główną motywacją dla seniorów? Dlaczego chcą uczestniczyć w takich aktywnościach jak nordic walking?

Przede wszystkim mają świadomość, że ruch to zdrowie. Poza tym: spotkania. Podczas wędrówek nawiązują się znajomości, można wymienić się doświadczeniami, porozmawiać – a to o grzybach, a to o różnych sezonowych sprawach, a to o chorobach. Można zażartować, że to takie kółko „adoracji i wspomagania”. Panie są ze sobą mocno zżyte. Często je spotykam, bo Uniwersytet i rynek naszego miasta są blisko – widzę je na ławeczkach, jeżeli jest pogoda, albo w ogródku przy kawiarni-cukierni, dokąd idą w nagrodę, że przeszły dzisiaj 5 czy 6 km. Kalorie są nieważne! (śmiech) Ważne jest właśnie spotkanie.

Czyli podczas zajęć nawiązują się relacje towarzyskie, które rozwijają się także poza nimi.

Tak, ja sama nawiązałam dwie wspaniałe relacje. Przede wszystkim znalazłam męża! (śmiech) Znalazłam też przyjaciółkę, właśnie poprzez wspólne wyjazdy. Przez wiele lat byłam koordynatorem sportu i turystyki pieszej na naszym Uniwersytecie, prowadziłam grupę turystyczną Wejherowskie Trampy, którą w tej chwili przejęła koleżanka. Nie sposób ze wszystkimi się przyjaźnić, ale kolegować – jak najbardziej. W grupie, w której jestem od 2012 r., widzę np. wspaniałą przyjaźń dwóch pań w wieku mojej mamy. One się tak wspierają! Na wszystkich wycieczkach autokarowych czy zlotach turystyki pieszej są razem. Zawsze! Jak jedna z nich miała operację, to druga chodziła do niej z obiadkiem. To bardzo, bardzo potrzebne – i sport, i wspólne wyjścia. Fajna sprawa, naprawdę!

Czy spacerować z kijami można w każdą pogodę? Co z deszczem, śniegiem lub mrozem?

Jeżeli jest wichura, to wiadomo, że spotykamy się w kawiarni. Mamy również gimnastykę dla seniorów.

Wtedy, gdy nie można wyjść ze względu na złą pogodę?

Tak, albo gdy groziłoby to poślizgnięciem itp. Ale widzę, że kiedy wyjścia są odwołane, panie i tak spotykają się w mniejszych grupkach. Chęć i potrzeba spotkania się z drugim człowiekiem są u nich bardzo duże.

Czy w ramach waszej działalności organizowane są jakieś rywalizacje, rajdy, zawody? A może zapraszacie do wspólnych marszów inne UTW?

Współpracujemy z Uniwersytetem Trzeciego Wieku z Choczewa, który co roku wspólnie z Fundacją Anny Dymnej organizuje „kilometry dobra”. Idzie się plażą, każdy jest podłączony pod specjalny licznik. Nasza grupa załatwia autokar i jedziemy. W tym roku w czerwcu trzy najstarsze panie pojechały właśnie na tę trasę. I przeszły 11 km!

Źródło: 123RF

Z kolei w październiku Wejherowo było Europejską Stolicą Nordic Walking. Zgłosiło się wiele państw, a wybrano właśnie nas, bo stworzono tu najpiękniejsze trasy dla profesjonalistów. My też uczestniczyliśmy w króciutkim, czterokilometrowym przejściu. Zaznaczyliśmy w ten sposób swoją obecność.

Co roku 11 listopada odbywa się niepodległościowy marsz nordic walking. Organizuje go pani Krystyna Pisała. Najpierw jest uroczysta akademia na placu, przemawia prezydent itd., później wspólna gimnastyka, rozruszanie i ruszamy w trasę liczącą 8–9 km. Panie, które nie są aż tak sprawne fizycznie, po ok. 3 km zawracają. Brałam udział już w 10 takich rajdach niepodległości. Często też u nas w parku są organizowane imprezy, jeśli nie przez Federację pana Olgierda Bojke, to przez panią Krystynę Pisałę. Mamy nawet marsze mikołajkowe: zakładamy czapki mikołajowe i ruszamy z kijami, ile kto da radę. Później jest ognisko, pieczenie kiełbasy, biesiadowanie.

Jak zachęcić starsze osoby do aktywności takiej jak nordic walking? Dlaczego warto spróbować?

Przede wszystkim ze względu na zdrowie. Do starszych ludzi dociera argument: „To ci pomoże!”. Poza tym nordic walking daje możliwość spotkania z drugą osobą, wymiany uwag, rozmów na różne tematy. Niełatwo wyciągnąć ludzi z domów. My np. często zapraszamy tak: „Przyjdź! Zobacz! Będzie ci się podobało, to zostaniesz. A jeśli stwierdzisz, że to nie dla ciebie – nikt cię nie zmusza”. Ludzie boją się ośmieszenia, np. tego, co powie sąsiadka. Ale gdy taki ktoś przyjdzie do parku na pierwsze spotkanie organizacyjne i zobaczy, że są starsze osoby, czasami trochę przygarbione, a jednak wędrujące i niebojące się, że zostaną wyśmiane, to pomoże. Trzeba głośno na ten temat mówić i zachęcać, ludzie się wtedy otwierają!