Katowicki Klub Podróżnika, czyli grupa miłośników przygody
Podróże rozwijają, pozwalają poznawać inne kultury i malownicze zakątki świata. Tyle tylko, że mało która osoba aktywna zawodowo może sobie pozwolić na dalekie wycieczki. Brakuje czasu! Za to na emeryturze to już zupełnie inna bajka. Dlatego seniorzy z Klubu Podróżnika przy katowickim Uniwersytecie Trzeciego Wieku korzystają, ile mogą. Byli na Kubie, w Meksyku, Dubaju, Szkocji, Ameryce – i to wcale nie jest ich ostatnie słowo.
Joanna Krzysteczko od kilku lat opiekuje się Klubem Podróżnika przy katowickim UTW. Z wykształcenia jest humanistką, skończyła historię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mogła zostać nauczycielką, ale z powodu słabego gardła przebranżowiła się i poszła do przemysłu. Dość szybko zakończyła pracę zawodową i w 2002 r. przeszła na emeryturę.
Nie to, że chciałam, ale musiałam, takie były układy – mówi. To był męski zakład i panie były postrzegane jako słabe punkty, których trzeba się pozbyć. Mężczyźni byli lepsi, mocniejsi, mądrzejsi. Miałam 58 lat i nie wyobrażałam sobie, że mogłabym żyć bezczynnie.
Poszła więc na UTW. Lubiła malować, dlatego zapisała się na zajęcia plastyczne. Jednak szybko okazało się, że ma duszę społecznika i jeśli jest coś do zrobienia, to ona musi się w to włączyć.
Wtedy jeszcze nie było Klubu Podróżnika. Były za to wyprawy bliższe i dalsze oraz grono ich sympatyków, a wśród nich Gabriel Markiewicz – jeden ze słuchaczy UTW, zapalony wędrowiec, który zjeździł cały świat. To on zasiał ziarno. Organizował prezentacje ze swoich wypraw, barwnie o nich opowiadał – i w ten sposób rozpalił w seniorach głód podróży i ciekawość świata.
Białe noce w Norwegii
Oficjalnie Klub Podróżnika został powołany 4 grudnia 2014 r. Na pierwszą zagraniczną wycieczkę seniorzy pojechali do Norwegii. Warunki były skromne. Żeby obniżyć koszty, wzięli z Polski własne wyżywienie: pasztety, konserwy, zupy, które podgrzewali na przenośnej kuchence. Mieszkali w bungalowach. Ale to nie zakwaterowanie było najważniejsze.
Do dziś pamiętam białe noce. Dochodziła północ, a słońce było jeszcze na horyzoncie. Pływaliśmy po fiordach, chodziliśmy po wrzosowiskach. Byliśmy na targu rybnym – wspomina pani Joanna. Zrobiła na mnie wrażenie zabudowa Norwegii: niewysokie domki, których dachy pokryte są trawą. Niektórzy twierdzą, że na tych dachach można zobaczyć kozy, ale ja ich nie widziałam.
Seniorzy podziwiali górskie widoki i spływające z gór wodospady. Oglądali niebieskie jęzory lodowców. Byli pod skocznią narciarską w Lillehammer. Odwiedzili muzeum telekomunikacji oraz centrum łososia w Kvåsfossen. Spacerując po Bergen, poznawali drewnianą zabudowę Bryggen, rezydencji pierwszych władców Norwegii. W Oslo wizytowali salę, w której wręczane są nagrody Nobla. Po drodze zatrzymali się w Kopenhadze i Sztokholmie.
Po pierwszej wycieczce Klub rozkręcił się na dobre. Następna w kolejności była Gruzja. W lutym 2016 r. seniorzy pojechali do Dubaju, w kwietniu do Szkocji, we wrześniu do Petersburga, w październiku zwiedzali Londyn, a w grudniu Meksyk. Dużym ułatwieniem było to, że mogli płacić za wycieczki w ratach.
Słuchacze UTW to wyjątkowi klienci i podróżnicy – podkreśla Rafał Rouba z biura podróży Pura Vida Social Club. A nawet nie tyle klienci, co przyjaciele. Biznes jest ważny, ale ważniejsza jest ich satysfakcja. Zależy nam, aby podróżujący seniorzy byli zadowoleni. Wolimy dołożyć paręnaście euro, jeśli trzeba, żeby mieli lepszy hotel czy wino do kolacji. Słuchacze UTW to ekstraklasa naszego społeczeństwa, są nimi emerytowani lekarze, właściciele firm, profesorowie, nauczyciele, ludzie, którzy ciągle chcą się rozwijać, doświadczać nowych rzeczy. Pracując z seniorami, na pewne rzeczy musimy zwracać szczególną uwagę: trzeba planować ostrożniej, uwzględniając ich rytm dnia, dostosowywać tempo chodzenia i intensywność. Mamy świadomość, że wielu naszych klientów musi mocno oszczędzać, żeby wyruszyć z nami na te dalekie wyprawy. I bardzo to szanujemy.
USA: wycieczka życia
Seniorzy sami wybierają, gdzie chcieliby jechać. W 2017 r. w kwietniu zwiedzali Sycylię i Korsykę, we wrześniu polecieli do Chin. W kolejnym roku byli na Kubie i Karaibach, w Hiszpanii i Portugalii. Pod koniec 2018 r. zwiedzali zamki nad Loarą i Japonię. W 2019 r. niezapomniane wrażenia przywieźli z Albanii i Lazurowego Wybrzeża.
W kolejnych latach rozmach Klubu Podróżnika nieco osłabł. Zabrakło założyciela i głównego organizatora, pana Markiewicza. Wtedy właśnie pałeczkę przejęła pani Joanna. Na spotkania Klubu przychodzi, kto chce. Nie ma żadnych zapisów, składek, list. Po prostu na stronie internetowej pojawia się ogłoszenie o terminie spotkania. Stałych członków jest
ok. 30–40. Raz w miesiącu zapraszani są różni ciekawi podróżnicy.
Grażyna Dudzicz od 18 lat uczęszcza na UTW. Z zawodu jest ekonomistką, pracowała w biurze projektów. Po przejściu na emeryturę chciała zapełnić sobie czas.
Zawsze lubiłam podróżować, oglądać, ale wcześniej nie miałam takiej możliwości – opowiada. Koleżanki zazwyczaj nie były zainteresowane wyjazdami. Poza tym wybierając przypadkowe biuro podróży, nigdy się nie wie, na kogo się trafi. Podróżując z UTW, mam pewność, że program wycieczki będzie dostosowany tak, żeby każdy miał siłę i ochotę zwiedzać. Jest przerwa na kawę, zjedzenie obiadu, odpoczynek. Tempo nie jest zbyt forsowne.
I jeszcze jedna ważna sprawa: to są zawsze wycieczki edukacyjne – zaznacza nasza rozmówczyni. Jest przewodnik, i to wysokiej klasy, który o wszystkim opowiada. Dostajemy program z praktycznymi poradami i informacjami o zwyczajach, kulturze i historii odwiedzanych miejsc.
W tym roku w kwietniu seniorzy byli w Maroku. Zwiedzali Marrakesz: meczet Księgarzy, dzielnicę żydowską, medynę, pałac Bahia. Plażowali w Agadirze. Byli na targu daktyli, spędzili noc na pustyni, mieli możliwość skorzystania z marokańskiego SPA zwanego hammam. Na liście atrakcji znalazły się Draa, czyli dolina tysiąca palm, i Taliouine – miasto szafranu.
W sierpniu zwiedzali Stany Zjednoczone. Zobaczyli Nowy Jork ze Statuą Wolności, Biały Dom w Waszyngtonie, Los Angeles i jego słynną dzielnicę Beverly Hills. Odwiedzili również Las Vegas, Wielki Kanion, Park Yosemite wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W San Francisco widzieli Chińską Dzielnicę, most Golden Gate, a nawet dawne więzienie na wyspie Alcatraz.
To była wycieczka życia – stwierdza pani Grażyna. Niektórzy zachwycali się wieżowcami Nowego Jorku. To robiło na mnie wrażenie, gdy pierwszy raz byłam w Chinach, w Szanghaju. Ale teraz w Polsce też mamy wieżowce. Za to parki narodowe i ich specyficzna natura to coś, czego nie zobaczymy nigdzie indziej. San Francisco, położone na wzgórzach, też miało swój urok.
Wyrwać się z samotności
Klub Podróżnika jeździ także po Polsce. Jego członkowie byli w Sudetach, na Opolszczyźnie i Podkarpaciu. Co roku na ich liście jest Kraków, zawsze inna jego dzielnica: Stradom, Podgórze, Kazimierz.
Mamy wspaniałego przewodnika, który za każdym razem pokazuje nam coś innego – mówi pani Grażyna. Nie jest tak, jak pamiętamy ze szkolnych wycieczek, że tylko Wawel i kościół Mariacki, Rynek. Dużo już widzieliśmy, ale sporo zostało jeszcze do zaliczenia.
Seniorzy byli w Wiśniczu, Niemodlinie, na Górze Świętej Anny. Spenetrowali cały Beskid Sądecki: Stary Sącz, Muszynę, Krynicę. Poszukiwali perełek na Dolnym Śląsku. Zwiedzali Brzeg, Małujowice, Oleśnicę Małą. Co ciekawego można zobaczyć w takich małych miasteczkach? Najczęściej wiekowe obiekty sakralne, zamki, ciekawostki przyrodnicze.
Na wycieczce dużo się chodzi, a ciało w ruchu wolniej się starzeje. Jest również cel: coś ciekawego do odkrycia. Poznawanie nowych rzeczy sprawia, że mózg cały czas pracuje. Zwiedzanie ma zatem wiele walorów. Ale i tak najważniejszy pozostaje kontakt z drugim człowiekiem, z kimś w tym samym wieku, kto ma podobne zainteresowania i problemy.
Znamy się od lat, wiemy, z kim o czym można porozmawiać, co kto lubi, a czego nie, rozumiemy się i wspieramy – opowiada pani Joanna. Wspólne wyjazdy pozwalają ludziom starszym, opuszczonym, którzy nie mają zbyt wielu życiowych rozrywek, wyrwać się z samotności. W młodości też podróżowałam. Byłam w Bułgarii, Londynie, we Włoszech. Ale to były krótkie wypady. Nie przypuszczałam, że na emeryturze zacznie się moje prawdziwe zwiedzanie.