Przygotuj plan na starość. Zacznij od listy marzeń

Dlaczego jednym emerytura dodaje skrzydeł, a innym je podcina? Jak zmotywować starszą osobę do wyjścia z domu i zadbania o siebie? Po co i czy w ogóle seniorom są potrzebne marzenia – stara się odpowiedzieć mgr Katarzyna Tomala, psychoterapeutka z Krakowa.

Relacje z innymi to jedna z podstaw dobrego samopoczucia

Czego najbardziej się boimy w starzeniu się?

Myślę, że najbardziej boimy się utraty. W kościach strzyka coraz bardziej, pamięć już nie ta, „dawniej mogłam iść do pracy, posprzątać mieszkanie i ugotować obiad, dziś zakupy robi syn, a ja ledwo daję radę wyjść z domu do lekarza”… Badanie STADA „The Future of Your Health” z 2019 roku pokazuje, że boimy się zniedołężnienia i demencji, ale przede wszystkim uzależnienia od drugiej osoby. Z moich obserwacji wynika jednak, że zależni możemy być również od samych siebie. W takim wypadku kiedy przechodzimy na emeryturę, frustrację może wywołać bilans zysków i strat, uświadomienie sobie, że 65 lat życia minęło bez sensu, że wiele drzwi nie zostało otwartych, że właściwie nie tak miało być, przynajmniej nie tak sobie to wyobrażaliśmy. Niektórzy nie zdążyli ułożyć relacji rodzinnych i nagle okazało się, że są sami w pustym domu. Lecz przejście na emeryturę charakteryzuje pewna podwójność.

Proszę to wyjaśnić.

Jedni myślą sobie tak: mogłem podróżować, chodzić codziennie do kina, czemu nie korzystałem, nie czerpałem garściami z życia, tyle dobrego mnie ominęło! Inni natomiast widzą przed sobą wspaniałą perspektywę i przerabiają inny scenariusz: wreszcie mam czas i wiem, czego chcę, mogę realizować marzenia.

Optymiści radzą sobie w tej sytuacji lepiej. Jak wyjść z myślenia negatywnego?

Optymiści także mogą mieć słabsze dni. Ważne, by pamiętać o tym, że życie przemija, czy tego chcemy, czy nie. Starość trzeba przyjąć z pokorą i, uwaga!, nie zapominać, że życie to ciągłe zmiany i rozwój.

Można przygotować się do starości?

A nawet trzeba, i trzeba robić to przez całe życie.

Jak?

Być uważnym na siebie, budować swoje zasoby w taki sposób, aby trzy istotne strefy życiowe były zadbane. Pierwsza to strefa biologiczna: warto, aby senior zastanowił się, czy dobrze się odżywia, czy wychodzi systematycznie na świeże powietrze, czy nie potrzebuje zmienić okularów, czy bada się profilaktycznie. Druga to strefa psychologiczna. Żeby ona również była zadbana, należy umieć odpowiedzieć sobie na pytania: czy potrafię tak rozgraniczać czas, aby mieć go dla rodziny, swoich pasji, siebie? Czy umiem zorganizować sobie odpoczynek? I trzecia strefa, społeczna: rozejrzyjmy się, czy mamy w swoim otoczeniu ludzi, którzy nam sprzyjają, mogą nas wesprzeć. Jeśli będziemy uważni na te aspekty, powinniśmy być przygotowani do starości. Ale często przez lata zaniedbujemy te strefy (lub jedną z nich). Apeluję do pań i panów: bez względu na to, w jakim wieku jesteście, pomyślcie o odwróceniu tej kolejności, bo w pewnym momencie pojawi się, i to nagle, pustka.

I co wtedy?

Nic straconego. Na szczęście nasz mózg wyposażony jest w tzw. plastyczność. Oznacza to, że stale – w wieku emerytalnym również! – potrafi tworzyć nowe połączenia między komórkami nerwowymi i naprawiać lub zastępować połączenia uszkodzone. Innymi słowy: w wieku 70 lat wciąż jesteśmy w stanie nauczyć się nowego tańca czy języka, mamy możliwość dostosowania się do nowego trybu życia i przewartościowania pewnych rzeczy. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i zadbać o własne emocje, relacje i potrzeby.

Proszę o konkretne wskazówki. Mamy taką sytuację: 68-letnia samotna kobieta nie ma koleżanek, nie lubi aktywności (chyba że po prostu nie umie sobie zorganizować aktywnego życia). Zatruwa życie swojej jedynej córce, którą samotnie wychowała. Oczekuje od niej stuprocentowego poświęcenia, gniewa się, gdy ta chce spędzić weekend ze swoimi przyjaciółmi. Ma także żal do dorosłego wnuka, że spędza z nią za mało czasu. Jak wybrnąć z tej toksycznej relacji i zachęcić seniorkę do zmian?

W tej historii doszło do sytuacji: całym światem kobiety byli najpierw córka, a potem wnuk. Teraz czuje pustkę, bo oni już nie wymagają jej codziennej opieki i troski, a ona nie wie, czym się zająć. Proponuję córce naszej bohaterki zadziałać: małymi krokami dawać mamie do zrozumienia, że czasy się zmieniają i świat w nas i wokół nas też.

Jak powinna je przekazywać?

Można założyć, że starsza pani albo nie zauważyła, albo nie doświadczyła tych subtelności. Dlatego ktoś może jej pomóc je odczuć. Im łagodniej, tym lepiej, bo będzie miała czas na przeorganizowanie sobie różnych rzeczy w głowie. Nie jest to proste, dlatego jeśli seniorka czuje się na to gotowa, radzę, aby spróbowała porozmawiać z kimś z zewnątrz, spoza rodziny, np. psychologiem. Córka i wnuk mogą proponować od czasu od czasu subtelne metody budowy własnego świata: „Babciu, a może przeczytasz książkę?”, „A może kupisz nowe doniczki i zasadzisz kwiatki, bo już dawno tego nie robiłaś?”, „A co tam słychać u twojej sąsiadki, może umówicie się na kawę?”. Nie można wykluczyć, że starsza pani nie ma pomysłu, co ze sobą zrobić. Może nigdy nie wpadła na to, żeby mieć własny świat? Można jej podpowiadać, sprawdzać, co lubi, a czego nie.

Jak nie przekroczyć cienkiej linii?

Zalecam podążać drogą małych subtelności. To, co może pomóc uświadomić, że czas na zmiany, to tzw. urealnienie, że coś się kończy, że czas chcieć zrobić coś inaczej, że pora POMYŚLEĆ O SOBIE. Bo starość nas nie ominie.

Kiedyś sprezentowałam mamie karnet na basen, bez konsultacji z nią. Kręciła nosem, ale pływała cały miesiąc, dzieliła się wrażeniami, wyglądała na zadowoloną. Ostrzegła jednak: więcej nie kupuj mi karnetów. Nie posłuchałam, zamówiłam kolejny, bo mama w sumie pozytywnie oceniała tę przygodę. Lecz ponownie ten numer się nie udał – mama kategorycznie odmówiła. Co poszło nie tak?

W wieku dojrzałym szczególnie ważne jest poczucie autonomii. Musimy pamiętać, że jeśli ktoś nie przepadał za górami, to po przejściu na emeryturę nie będzie chciał pędzić na szczyt, jeśli ktoś rzadko wychodził poza obszar swojego domu, mieszkania, pokoju, w wieku emerytalnym nie będzie pakował walizki co miesiąc i wyjeżdżał za granicę. Co możemy zrobić? Uszanować potrzeby starszej osoby. Nic na siłę.

Czy kobiety i mężczyźni starzeją się jednakowo, przeżywają podobne lęki, mają identyczne dylematy?

Mamy tyle lat, na ile się czujemy

To zależy, jakie kryteria weźmiemy pod uwagę. Znany księgarz i wydawca Józef Unger powiedział: „Mężczyzna ma tyle lat, na ile się czuje, kobieta tyle, na ile wygląda” – i trochę tak jest. Przejście na emeryturę to moment kryzysowy w życiu. Wobec utraty aktywności zawodowej kobietom może być łatwiej niż mężczyznom, dlatego że w ciągu życia odgrywają wiele ról. Łatwiej im funkcjonować w innej aktywności, kontynuować rolę mamy i babci lub spróbować czegoś nowego. Ponadto kobiety mają większe przyzwolenie społeczne na okazywanie emocji i bycie sobą. Z drugiej strony w czasach, w których promowane są młodość i aktywność fizyczna, starzejące się ciało (a kobiece starzeje się szybciej niż męskie) wypada mało atrakcyjnie, co jest bardziej dotkliwe dla pań niż panów.

Lepiej starzeć się na wsi niż w mieście czy to tylko stereotyp?

Człowiek i przyroda tworzą całość. Im więcej natury wokół seniora, tym łatwiej jest mu znaleźć sens życia. To aksjomat. Niemniej życie na wsi nie jest proste. Badania pokazują, że kobiety żyją ok. 10 lat dłużej niż mężczyźni. Wyobraźmy sobie wdowę, która ma kontakt z przyrodą i własny dom, ale do lekarza trudno jej dojechać, bo daleko, a dom już jest stary, z dachu kapie i nie ma się kto tym zająć. W obliczu tak przyziemnych trudności trudno liczyć na radość z obcowania z przyrodą.

Zakładam, że znajdą się 60–70-latkowie, którzy zapytają: A po co w takim wieku marzyć? Po co utrzymywać wagę, stosować właściwą dietę, ładnie wyglądać…?

Przygotowanie się do starości podsunie nam taką odpowiedź w sposób naturalny. Przykład: muszę dbać o kondycję, aby móc pójść po grzyby do lasu albo wyjechać na wycieczkę, albo pogrzebać w ogródku. Proszę się zastanowić, co jest lepsze: nauczyć się organizować sobie czas wolny czy przeżywać stres, że przestałem być potrzebny? Aby nie doprowadzać do takich sytuacji, warto znacznie wcześniej stać się trochę egoistą i być mniej dostępnym dla bliskich na każde zawołanie. Młodsi będą bardziej doceniali poświęcony im czas i okazane wsparcie, a poza tym nasz świat niekoniecznie musi być związany jedynie z troską o dzieci czy pracą. Trzeba to samemu zrozumieć i informować o tym bliskich. Codziennie powinniśmy

odpowiedzieć sobie na pytanie: co zrobiłem/zrobiłam tylko dla siebie?

Odpowiedź „oglądałem serial” odrzucamy automatycznie?

Nie zabraniajmy nikomu oglądać ulubionych filmów, lecz niech to nie pozostanie jedynym zainteresowaniem. Codzienne siedzenie w fotelu z pilotem w ręku wzmacnia w nas poczucie, że coraz bardziej niczego się nie chce. Zgadza się Pani ze mną?

Potwierdzam!

Dzieje się tak, ponieważ oglądanie telewizji wbrew pozorom nie sprzyja wypoczynkowi. Od sprawnego funkcjonowania mózgu zależy aktywność naszego ciała i umysłu, a mózg atakowany nadmiarem bodźców jest zmęczony i działa wadliwie. Przeprowadzono badania, które dowiodły, że podczas tej formy „relaksu” wiele mięśni ciała się napina zamiast rozluźniać, przez co organizm tak naprawdę nie odpoczywa. Podobnie zachowuje się umysł. Co prawda oglądanie telewizji nie wymaga myślenia, jednak umysł atakowany licznymi bodźcami musi utrzymywać aktywność cały czas na wysokim poziomie.

Jak wygląda prawidłowe pobudzanie mózgu?

Możemy pobudzać mózg na różne sposoby. Szczególnie polecam kontakty międzyludzkie. Tu nie ma miejsca na nudę! W kontakcie z drugim człowiekiem dużo się dzieje, trzeba zastanawiać się, co powiedzieć, czego nie powiedzieć, jak tworzyć poprawną relację. Im więcej „dobrych” bodźców wysyłamy do mózgu, tym większa szansa, że nie wpadniemy w rutynę. Kolejna dobra metoda na utrzymanie mózgu w dobrej formie to wychodzenie ze strefy komfortu.

Co Pani ma na myśli?

Senior musi podejmować nowe wyzwania, uczyć się, poznawać nowych ludzi, doświadczać nowych sytuacji, odkrywać nieznane miejsca, innymi słowy: dbać o rozwój osobisty. Nie powinien się bać wychodzić ze strefy komfortu, w której już wszystko zna. Chciałby np. nauczyć się czytać wpisy na portalu społecznościowym albo sam tworzyć posty? Warto – a nawet trzeba – zapytać o to wnuka, nie wstydzić się, może też zapisać się na kurs komputerowy dla starszych osób. To dla wielu ludzi trudne, ale niezbędne dla zdrowia psychicznego, niesłusznie uznawanego wyłącznie za brak choroby. Tymczasem zdrowie psychiczne to poczucie dobrostanu, spełnienia i satysfakcji z życia. Dlatego pamiętajmy o marzeniach! Są ważne, bo nasz mózg lepiej funkcjonuje, gdy ma cel. A jaki sobie wyznaczy senior, to zależy jedynie od niego.

70-letnia kobieta wstydzi się przyznać córce, że całe życie marzyła, by nauczyć się tańczyć argentyńskie tango. Boi się jej reakcji.

Pomyślałabym sobie, że być może całe życie wstydziła się sama przed sobą, że pragnie czegoś dla siebie, a nie dla córki, i że do dziś boryka się ze stereotypem matki Polki. Marzenia są po to, by je spełniać, ale same się nie spełnią. Jeśli ta 70-latka odważy się i przekroczy swój próg komfortu, może usłyszeć od córki: „Mamo! Świetny pomysł! W końcu zrobisz coś tylko dla siebie”.