Dzięki rowerowi zyskałem chęć do życia!
– Bez roweru nie wyobrażam sobie już funkcjonowania – mówi 64-letni pan Marian. – To moja pasja, mój środek lokomocji i motywacja do ruchu – dodaje. Historia pana Mariana jest jednak zaskakująca, bo na rower nie wsiadał przez ponad… 30 lat.
W młodości jeździłem często, jak każdy w tamtych czasach. Już sam fakt posiadania roweru to była wielka sprawa – wspomina. Po skończeniu szkoły przyszedł czas na karierę zawodową (kierowca ciężarówki) i obowiązki domowe. Praca wiązała się z wielodniowymi wyjazdami, dlatego dla żony i dzieci pan Marian miał czas tylko w weekendy. – Kiedy już wróciłem, zawsze było coś do zrobienia: skoszenie trawy, naprawienie jakiegoś sprzętu itd. – mówi pan Marian. O aktywności nie było mowy, bo wolny czas wolał przeznaczyć na rodzinne spotkania. W okresie pracy zawodowej nie miał nawet roweru. Bo i po co?
Na emeryturę pan Marian przeszedł w wieku 60 lat. Wbrew pozorom nie wspomina tego czasu dobrze. Odzwyczaił się od ciągłego przebywania w domu, braku obowiązków i presji czasu. – W pracy zawsze trzeba było gdzieś zdążyć: na załadunek, rozładunek. Nawet sen był ściśle zaplanowany i wyliczony. I nagle człowiek pozostaje z myślą, że nic już nie musi. Dzieci dorosłe, żona ciągle w biegu, bo należy do chóru, uczęszcza na uniwersytet trzeciego wieku, udziela się charytatywnie w schronisku. Myślałem ciągle: co ze sobą zrobić? – opowiada pan Marian. Pomysł na zagospodarowanie wolnego czasu zrodził się przypadkiem. Z nudów mężczyzna zaczął generalne porządki w piwnicy. Trafił na rower syna. – Koła były do wymiany, ale poza tym pojazd wyglądał dobrze. Zadzwoniłem do Rafała z pytaniem, czy chce go zabrać do siebie – mówi pan Marian. Syn nie chciał, bo miał już nowy rower. A panu Marianowi żal było wyrzucić ten stary. Postanowił, że wymieni opony i czasami się przejedzie po drobne zakupy.
– Nie byłem przekonany do jeżdżenia. Do ruchu w ogóle nie byłem chętny, bo większość życia spędziłem, siedząc za kierownicą. Ale pojechałem kiedyś do sklepu na rowerze. Po kilkudziesięcioletniej przerwie czułem się niepewnie, jednak spodobało mi się. Zacząłem jeździć w ładne dni. Najpierw niewielkie dystanse, 3–4 km – mówi pan Marian. Z czasem jazda na rowerze zaczęła mu sprawiać autentyczną przyjemność, a wycieczki stały się obowiązkowym punktem dnia. Mężczyzna przyzwyczaił się do nich tak bardzo, że wraz z nadejściem zimy kupił sobie rower stacjonarny, na którym w ciągu dnia potrafi pokonać nawet 30 km, po 15 rano i wieczorem.
– Zrzuciłem kilka kilogramów, zyskałem większą sprawność i motywację do życia. Kiedy człowiek się nie rusza, traci chęć do życia. Robi się ospały, apatyczny. Po porannej przejażdżce widzę, że mam lepszy humor. No i w końcu mam co ze sobą zrobić, kiedy żona wychodzi z domu. Gdy pogoda pozwala, ruszam w drogę. Mam taką ulubioną trasę wokół Jeziora Żywieckiego. To piękne tereny: woda i góry wokoło. Jesienią zatrzymuję się w pobliskich lasach i zbieram grzyby. Latem idę na jagody. Czasami taki wypad zajmuje mi nawet 5 godz. Zabieram wodę i kanapki. Cudownie jest usiąść na polanie, skierować twarz do słońca i zjeść drugie śniadanie. Trochę jak na szkolnej wycieczce – śmieje się pan Marian.
Przejażdżki rowerowe to jedna z aktywności, które lekarze zalecają seniorom bez względu na stan zdrowia czy poziom sprawności fizycznej. Jeździć może niemal każdy, bo przeciwwskazań istnieje naprawdę niewiele. – To moja ulubiona aktywność, którą polecam osobom rozpoczynającym przygodę ze sportem. Jest rewelacyjna: siedzimy na siodełku, spalamy kalorie, a stawy kolanowe, biodrowe czy skokowe nie są przeciążone – mówi ortopeda dr hab. n. med. Krzysztof Tomaszewski.
Jazda na rowerze zwiększa wydolność organizmu i ruchomość stawów, wzmacnia układ odpornościowy i układ krążenia oraz poprawia ogólną kondycję. Częste przejażdżki są zalecane zwłaszcza osobom z nadwagą, cukrzycą i nadciśnieniem tętniczym. Jedyne przeciwwskazania to schorzenia układu krążenia, stawów czy kręgosłupa, ale tylko w przypadku, gdy są poważne i zaawansowane. Osoby cierpiące na tego typu dolegliwości powinny skonsultować się z lekarzem, zanim podejmą decyzję o jeździe na rowerze.
Jaki rower wybrać? Wiele zależy od tego, po jakim terenie zamierzamy jeździć. Podstawowym kryterium powinna być jednak wygoda. Rower trzeba dostosować do osoby, jeśli chodzi o wysokość siodełka i kierownicy. Nasze stawy muszą mieć komfort, a sylwetka powinna być wyprostowana, aby nie obciążać odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Istotne jest wygodne siodełko. Choć ten element można w każdej chwili zmienić, warto już podczas zakupów dobrze dopasować siodełko, by nie generować później dodatkowych kosztów. Dla osób starszych polecane są siodełka szerokie, które umożliwiają przyjęcie wygodnej pozycji.
Pomoc w odpowiednim ustawieniu siodełka i kierownicy uzyskamy w każdym sklepie rowerowym. Dla seniorów najbardziej przystępne są modele miejskie. Po pierwsze dlatego, że wymuszają wyprostowaną sylwetkę. Po drugie, rower tego typu ma obniżoną ramę, więc podczas wsiadania łatwo przełożyć nogę. Ponadto w wyposażeniu roweru miejskiego jest już oświetlenie, są błotniki i bagażnik. Warto również zwrócić uwagę na masę roweru. Wiele osób z przyczyn technicznych będzie musiało czasami przenieść rower, np. by schować go w garażu czy rowerowni w bloku. Im lżejszy sprzęt, tym łatwiej.
Część seniorów jazda na rowerze przeraża ze względu na konieczność uczestnictwa w ruchu drogowym. Na początku dobrym rozwiązaniem jest więc korzystanie z mało uczęszczanych dróg albo terenów, gdzie wyznaczone są ścieżki dla rowerzystów. Warto też wiedzieć, że gdy na drodze dopuszczalna prędkość przekracza 50 km/godz. lub gdy panują złe warunki pogodowe, można korzystać z chodnika.
Aby zapewnić sobie komfort i bezpieczeństwo, można rozważyć wyposażenie się w dodatkowe sprzęty. Przede wszystkim chodzi o kask. Jego posiadanie to dziś rodzaj mody i dowodu na nasz profesjonalizm. Nie warto więc się wstydzić! Kask chroni podczas upadków, a te mogą zdarzyć się nawet wtedy, gdy jeździmy bardzo ostrożnie. Nigdy nie możemy mieć pewności, czy ktoś w nas nie wjedzie albo czy pod koła nagle nie wbiegnie nam pies. Osoby starsze mogą skorzystać także na kupnie koszyka. Można w nim przewieźć drobne zakupy albo wygodnie schować torebkę. Jeśli model roweru nie pozwala na montaż koszyka, w sklepach sportowych dostępne są specjalne saszetki, które montuje się przy siodełku. Zapinana na zamek „torba” bez trudu pomieści najpotrzebniejsze rzeczy. Warto wyposażyć się też w uchwyt na bidon oraz zapięcie. To ostatnie ma szczególne znaczenie dla osób, które rower zamierzają wykorzystywać jako codzienny środek lokomocji. Zapięcie pozwoli bez obaw zostawić rower przed sklepem, przychodnią albo w innym miejscu.
To moja ulubiona aktywność, którą polecam osobom rozpoczynającym przygodę ze sportem. Jest rewelacyjna: siedzimy na siodełku, spalamy kalorie, a stawy kolanowe, biodrowe czy skokowe nie są przeciążone
dr hab. n. med. Krzysztof Tomaszewski, ortopeda
Sprzętem, który może dodatkowo motywować, jest licznik. Pomaga on monitorować pokonany dystans, śledzić prędkość i postępy. Wiele liczników szacuje także liczbę spalonych kalorii, co dodaje chęci do działania osobom, które zdecydowały się na jazdę, by zrzucić kilka kilogramów.
Pamiętajmy, że o rower należy dbać. Sprawne hamulce i dobre opony mają znaczenie dla naszego bezpieczeństwa. Warto przed rozpoczęciem sezonu oddać rower do serwisu – profesjonaliści zadbają, by wszystko działało bez zarzutu.
Wśród korzyści płynących z jazdy na rowerze pan Marian wskazuje jeszcze jedną, dla niego chyba kluczową: niesamowitą więź z wnukiem, która nawiązała się podczas wspólnych wycieczek. – Kuba zaczął ze mną jeździć w zeszłe wakacje. Nudził się trochę, więc postanowiłem zabrać go na przejażdżkę. Zdziwiłem się, że tak dzielnie dotrzymuje mi kroku, choć ma 11 lat. Pojechaliśmy razem do doliny rzeki Zimnik, odpoczęliśmy na polanie i wróciliśmy – mówi pan Marian. Pokonali wtedy łącznie 18 km. Potem Kuba zaczął w wolnym czasie regularnie towarzyszyć dziadkowi. Na te wakacje mają ambitny plan: chcą wspólnie wyjechać rowerami na górę Żar. Choć sam szczyt to tylko 761 m n.p.m., podjazd jest bardzo stromy i dość wymagający. – Będziemy ćwiczyć od czerwca. Liczę, że przed końcem wakacji się uda – ocenia pan Marian.