Taniec to panaceum na wszelkie troski

Rozmowa z Adą Wantuch, instruktorką w Tanecznym Klubie Seniora przy Nowohuckim Centrum Kultury

Jak to się zaczęło? Skąd wziął się pomysł na Taneczny Klub Seniora?

Zacznę od tego, że sama byłam tancerką wyczynową, tańczyłam na turniejach zarówno w Polsce, jak i zagranicą. Zdobyłam najwyższą klasę międzynarodową S w tańcach standardowych i latynoamerykańskich. Jeszcze w trakcie kariery tanecznej zdobyłam uprawnienia instruktora – nauczyciela tańca towarzyskiego, jak również sędziego Polskiego Towarzystwa Tanecznego i Międzynarodowego Towarzystwa Tanecznego, a po jej zakończeniu podjęłam współpracę z kilkoma miejscami, w których prowadziłam zajęcia: dla dzieci, młodzieży, studentów. Najdłużej jestem związana właśnie z Nowohuckim Centrum Kultury. Dzieci rosły, niektóre kończyły swoją przygodę z tańcem, za to ich rodzice pytali mnie: „A kiedy będą jakieś zajęcia taneczne dla nas?”. Wtedy w mojej głowie zrodziła się myśl, że trzeba zrobić kurs dla dorosłych – ale nie tylko. W Polsce był już zauważalny fakt, że społeczeństwo się starzeje, mamy dużo osób starszych, które nie bardzo wiedzą, co ze sobą zrobić na emeryturze. Zasugerowałam kierownictwu działu artystycznego NCK stworzenie Tanecznego Klubu Seniora. Pomysł został przyjęty z wielkim entuzjazmem, choć na początku nie byłyśmy pewne, czy to się przyjmie. Mówi się, że osoby, które przechodzą na emeryturę, mają dużo czasu, a wcale tak nie jest – zajmują się wnukami, poza tym nie wszyscy mają chęć na taką dodatkową inicjatywę. Okazało się jednak, że gros osób chciało i zaczęło uczęszczać do TKS. Była to grupa licząca ponad 20 osób, głównie małżeństwa. Z biegiem lat dołączali nowi ludzie, powstawały nowe grupy, a ta pierwsza stała się grupą zaawansowaną. I tak to już trwa dziesiąty rok.

Nieraz pytałam seniorów, jak to się stało, że zdecydowali się przyjść do NCK na zajęcia taneczne, trwające od października do czerwca. Słyszałam wiele różnych odpowiedzi. Niektórzy mówili, że zawsze chcieli nauczyć się tańczyć, ale życie niestety nie stworzyło im do tego warunków, bo dzieci, rodzina… Taniec ciągle schodził na plan dalszy. Dlatego będąc na emeryturze lub tuż przed nią, stwierdzili, że czas zrealizować to marzenie. Były też odpowiedzi, że ktoś chciał się przekonać, na co jeszcze go stać.

Źródło: archiwum Nowohuckiego Centrum Kultury

Prof. Marian Wieczysty, tancerz, choreograf i pedagog, powiedział: „Tańczyć może każdy”. Każdy – czyli nawet ten najstarszy?

To nie tylko powiedzenie, ale też tytuł książki profesora, w której szczegółowo opisuje tańce, opowiada o ich historii. Niektóre osoby zapisały się na zajęcia taneczne, ponieważ stwierdziły, że mają potrzebę ruchu, a taniec to bezpieczna forma. Prócz ruchu jest jeszcze muzyka – a więc aspekt relaksacyjny, wypoczynkowy. Inne osoby, które np. owdowiały, chciały mieć kontakt z ludźmi – mamy zatem aspekt społeczny. To było wielkie zaskoczenie dla samych seniorów, bo nie przypuszczali, że w dojrzałym wieku można poznać nowe osoby, a nawet się zaprzyjaźnić. Spotykają się nie tylko na zajęciach – wyjeżdżają wspólnie na wakacje, odwiedzają się, czasem pójdą gdzieś wspólnie zatańczyć.

Wracając do książki: „Tańczyć może każdy” to książka o tańcu wyczynowym. Profesor pisał o tym, jak tańczyć, jak zachowywać się na parkiecie, jak prosić do tańca, jak prowadzić partnerkę. Często – i to zwłaszcza mężczyźni – mówią: „Nie wiem, nie umiem, nie podoba mi się”, bo właśnie nie wiedzą, jak się zachować. Jednej rzeczy nie przewidział prof. Wieczysty: że w pewnym momencie na świecie pojawi się taniec na wózkach inwalidzkich. Osoby niepełnosprawne też mogą tańczyć!

Kto bierze udział w prowadzonych przez panią zajęciach? Taniec to chyba domena kobiet?

Tak, z praktyki widzę, że większą aktywność wykazują panie. Nawet gdy przychodzą małżeństwa, to inicjatorką jest kobieta. Mężowie się poddają, a potem są zadowoleni, cieszą się. Jednak muszę powiedzieć, że w tym roku, podobnie jak w poprzednim, przychodzi więcej panów! To nietypowa sytuacja. Dzwonię wtedy do pań, które kiedyś chciały chodzić na zajęcia, ale niestety nie miały partnera, że pojawiła się okazja.

Jest też taka forma tańca, z której korzystają panie bez partnerów: taniec w kręgu. Prowadzę z niego zajęcia na UTW Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II i cieszą się one wielką popularnością. Oczywiście mogą na nie przychodzić panowie, bo to nie jest taniec towarzyski. Tańczymy po kole. Mamy także tańce integracyjne przy muzyce folkowej. Wędrujemy muzycznie po całym świecie! To świetna forma ruchu.

Czy starszego pana trudno przekonać do tańca? Co motywuje seniorów do pląsów na parkiecie?

Przede wszystkim potrzeba ruchu, a w połączeniu z muzyką – relaksu. Na pewno też kontakt z innymi osobami, możliwość wypełnienia czasu. Poza tym niektórzy chcą się nauczyć tańczyć – bo są osoby, które tego nie potrafią, zaczynają od kroków podstawowych.

Czy uczestnicy kursu szybko robią postępy? A może jest o nie trudniej w przypadku osób starszych?

Mam na zajęciach osoby po siedemdziesiątce, był nawet pan, który miał 92 lata. Wiek to na pewno nie przeszkoda. Przeszkodą może być ograniczona sprawność ruchowa, jeśli ktoś ma dolegliwości, które sprawiają, że według lekarza taniec nie jest wskazany. Ale większość osób wykazuje aktywność ruchową umożliwiającą uczęszczanie na zajęcia taneczne.

Jeśli zaś chodzi o umiejętności – zawsze zaczynamy od podstaw, od najprostszych ćwiczeń. Każdy z nas jest indywidualnością, inaczej słyszy muzykę, jest bardziej lub mniej muzykalny. Jedne osoby mają lepszą koordynację ruchową i przestrzenną, inne gorszą. Różnimy się także umiejętnością tańczenia z drugą osobą, dyscyplinowania własnego ruchu. Jeśli coś początkowo sprawia trudność, to po jakimś czasie przestaje – wiadomo: trening czyni mistrza. Są też osoby, które tylko chcą się sprawdzić lub chcą nauczyć się tańczyć, bo mają w perspektywie wesele albo jakiś wyjazd, gdzie będą tańce – i one zostają z nami na krótko. Ale generalnie w TKS ludzie są cały czas. Oprócz zajęć tanecznych mamy również bale – organizujemy je od co najmniej ośmiu lat, choć oczywiście pandemia koronawirusa to przerwała.

Taka impreza jak bal cieszy się z pewnością dużym zainteresowaniem seniorów. Jak wyglądają przygotowania?

Tak, oczywiście, bale cieszą się wielką popularnością. To impreza zamknięta, jedynie dla uczestników naszych zajęć, TKS. A jak wyglądają przygotowania? Każdy się przebiera, przygotowuje strój, na balu wybieramy króla i królową. Stroje są bardzo ciekawe. Także „catering” wygląda interesująco – każda para przynosi coś domowej roboty, coś, co najlepiej im wychodzi. Jest więc przepyszne jedzenie, bo każdy stara się przygotować jakiś smakołyk.

Ja staram się tak przyszykować salę, żeby miała charakter, jeśli np. jest to bal karnawałowy. Pomaga w tym NCK. Potem prowadzę bal z konkursami, zabawami; kiedyś było nawet karaoke.

Taneczne spotkania wyzwalają pozytywne emocje. Czy była pani świadkiem takich emocji wśród seniorów?

Jak wspomniałam, na nasze zajęcia przychodzą osoby, które owdowiały – i nagle odkrywają jakby inny świat: jest muzyka, taniec, ktoś stoi obok, można porozmawiać, wrócić, pomimo bólu, do normalnego życia. Czasem słyszę od uczestników, że ktoś przyszedł do nas po trudnym, nieudanym dniu, a po zajęciach nastrój mu się poprawił, dobry humor wrócił. Muzyka zawsze działa pozytywnie, a dodatkowo ruch rozładowuje stres. Dlatego choćby z tego względu warto zaprzyjaźnić się z tańcem.

Kurs tańca oznacza dla seniorów również poprawę kondycji fizycznej. Jakie rodzaje tańca są do tego najlepsze?

Gdy zaczynamy po wakacjach, w październiku, widać spadek formy. Z zajęć na zajęcia ta kondycja się poprawia – ale nie dość tego! W tańcu musimy myśleć, więc cały czas intensywnie pracuje nasz mózg, dodatkowo dochodzą orientacja i koordynacja przestrzenna, kontakt z drugą osobą, rozładowanie napięcia. Bo w tańcu jest dużo zabawy – nawet błędy, które towarzyszą nauce, mogą być powodem do żartów, do śmiechu. Taniec to panaceum na troski, niedogodności, zły humor.

Źródło: archiwum Nowohuckiego Centrum Kultury

„Wstydzę się”, „taniec nie jest dla mnie” – czy słyszała pani takie argumenty? Co na nie odpowiedzieć?

Że warto spróbować! To, że nasz umysł cały czas pracuje i jest w nas potrzeba ruchu – to już poważny argument „za”. Mamy różne stopnie zaawansowania i zawsze jakaś grupa zaczyna od początku. Zachęcam, by przyjść, usiąść, zobaczyć, może włączyć się z czasem. Nawet jeśli ktoś początkowo jest sceptyczny, to zwykle po kilku, kilkunastu minutach pyta, czy on też może stanąć na parkiecie. Zaproszenie jest zawsze aktualne! W przypadku tańców w kręgu jakieś panie wzięły ulotkę, zainteresowały się, przyszły na zajęcia i potem powiedziały mi, że nie spodziewały się czegoś tak wspaniałego. Naprawdę warto tańczyć!

Ja sama uwielbiam zajęcia z seniorami, tęsknię za nimi, gdy są wakacje. Prowokuję czasem moich seniorów do pokazów tanecznych, np. w domach pomocy społecznej, by pokazali, jak można nauczyć się tańczyć, by umilić innym czas. Niektórzy widzowie są zaskoczeni, że można tak tańczyć w takim wieku! Bierzemy też niekiedy udział w Senioraliach, jeździmy na warsztaty taneczne – w tym roku byliśmy w Krynicy. Czyli taniec to jest jednak magia!


Źródło: archiwum prywatne

Ada Wantuch – trenerka i nauczycielka tańca towarzyskiego, sędzia klasy międzynarodowej PTT i IDSF. Posiada uprawnienia sędziego kat. „I” Free Style i sędziego Rock’n’Rolla. Była tancerką międzynarodowej klasy S w tańcach latynoamerykańskich i standardowych (21 tytułów mistrzowskich), reprezentowała Polskę na turniejach międzynarodowych, tańczyła w barwach polskiego i belgijskiego związków tanecznych. Pedagog z wieloletnim doświadczeniem. Instruktorka w Tanecznym Klubie Seniora przy Nowohuckim Centrum Kultury.