Pani Genowefy sposoby na uszczęśliwianie siebie i innych

Genowefa Jasiak urodziła się po to, by być sołtyską Chobotu. To nie podlega dyskusji. Czasem się tak zdarza, że człowiek całe życie coś robi, i to świetnie, a w pewnym momencie rozpoczyna nowy etap – i okazuje się, że lepiej trafić nie mógł. W przeszłości pani Gienia jako mistrz krawiectwa dbała o garderoby dostojnych dam, teraz upiększa Chobot i sprawia, że seniorzy w tej wsi czują się spełnieni i radośni. Poznajcie sposoby pani Genowefy na uszczęśliwianie siebie i innych!

Jest prawdziwą damą, i ta kwestia również nie zostawia żadnych wątpliwości. Nie lubi prawić morałów ani w kółko powtarzać tego samego. Mówi krótko i zwięźle, do tego stanowczo. Kilka lat temu zastosowała tę metodę podczas przemówienia do pań ze wsi: Musimy dbać o siebie, o swój wygląd, jesteśmy kobietami! Ten krótki speech okazał się skuteczny: seniorki z Chobotu zapisały się na gimnastykę, którą oczywiście zainicjowała pani Gienia. Od tamtego czasu nikt nie zrezygnował z wygibasów. Sołtyska smuci się jedynie, że mężczyźni szerokim łukiem omijają salę gimnastyczną – aczkolwiek trzeba przyznać, że i w tej kwestii można obserwować zmiany.

– Paru panów od czasu do czasu pokaże się na zajęciach, ale brakuje im systematyczności – pani Genowefa z dezaprobatą kręci głową.

Na gimnastykę zapisała się też 96-latka. W Warszawie czy innym dużym mieście byłaby już gwiazdą, celebrytką, pokazywano by ją w telewizji jako wzór aktywności dla innych seniorów. Chobot – na szczęście dla tej pani i innych mieszkańców wsi – znajduje się daleko od fleszy, dlatego seniorka spokojnie ćwiczy sobie na macie.

Oczywiście jej udział w zajęciach gimnastycznych to także zasługa Genowefy Jasiak. Prawda jest taka, że 96-latka nie dałaby rady dotrzeć samodzielnie na salę. Pani Gienia jako prawdziwa dama, pełna empatii i odpowiedzialna, zaangażowana sołtyska, wzięła to na siebie. W te dni, gdy odbywają się zajęcia dla seniorów, wkłada dres, wsiada do auta i jedzie najpierw po panią…

– Dopiero potem pędzimy razem na sport – opowiada i podkreśla, że nie trzeba z niej robić bohaterki. – Bo to normalna rzecz, że się pomaga sobie nawzajem. Ta pani jest sama. Chce ćwiczyć, dobrze jej robi ta gimnastyka, musi przecież ją tam ktoś zawieźć. Gdyby wszyscy seniorzy chcieli się gimnastykować, bylibyśmy zdrowszym społeczeństwem. Tak motywuję mieszkańców, że mówię im: to dla was dobre! Albo ktoś posłucha, przekona się do moich słów, albo nie. Ja nie nalegam, każdy decyduje o sobie sam. Jeśli człowiek jest mądry, to nie będzie siedział w domu i czekał na depresję.

Zajęcia sportowe to nie wszystko. Musi być również coś dla serca i duszy.

– O małą motorykę też trzeba dbać, dlatego uczestniczymy w zajęciach plastycznych, wykonujemy robótki ręczne – wtajemnicza sołtyska. I dodaje: – Jest ciekawie, a zawsze i poplotkujemy sobie, i pośmiejemy się przy tych pracach ręcznych. To odprężające.

Sama pani Gienia odpoczywa przy maszynie do szycia – najbardziej lubi łatać dziury. Jest mistrzem krawiectwa, w latach 60.–70. ubierała Elżbietę Penderecką, znane zamożne osoby, a nawet dziennikarkę BBC, która specjalnie przyjeżdżała do niej na przymiarki garsonek. Dzisiaj nie odmówi nikomu, kto prosi o skrócenie spodni czy zwężenie spódnicy.

– Wtedy mam relaks totalny – śmieje się.

Być sołtyską to sposób na aktywność

Sen z powiek Genowefie Jasiak spędzają ostatnio trzy tematy wiejskie. To budowa chodnika (2,2 km), nadanie nazw ulicom w Chobocie i remont kapliczki. Ze sprawą chodnika pani Gienia jest na dobrej drodze; po rozmowie z burmistrzem ma optymistyczne nastawienie. Z ulicami też jest do przodu, bo część już ma swoje nazwy – Ogrodowa, Leśna. Rada sołecka zaakceptowała jej propozycję.

– Nie ma sensu wymyślać nowych nazw, bo karetka pogotowia będzie miała kłopot z dojazdem do pacjenta. Ratownicy ze stacji pogotowia w Niepołomicach znają nazwy przysiółków i świetnie orientują się w naszej wiejskiej topografii. Ulice zatem otrzymują nazwy od przysiółków. Wreszcie nieco się ucywilizujemy. Są mniejsze wioski od naszej i od dawna cieszą się z pięknych nazw.

W kwestii remontu kapliczki pani Genowefa także ma wypracowane stanowisko. Zastanawia się jedynie, jak przeforsować swój pomysł.

– Kapliczka pochodzi z 1890 r. i jest pomalowana farbą olejną. Jeśli fachowcy zaczną ją piaskować jak inne kapliczki, to straci swój charakter. Przecież na pewno są nowoczesne metody, aby odrodzić figurkę i zachować jej urok. Będę walczyła, nie można wszystkiego piaskować – podkreśla.

Genowefa Jasiak nie przeczy, że sołtysowanie wymyśliła sobie po to, aby pozostać aktywną i pożyteczną. Lubi pomagać, być wśród ludzi i po prostu działać. Nie stanowi dla niej problemu wymyślanie ciekawych zajęć dla mieszkańców, zwłaszcza starszych, chętnie również jeździ na spotkania z urzędnikami, przekonuje ich do realizacji zadań ważnych dla Chobotu, interweniuje w obronie słabszych, szuka partnerów do wspólnych projektów. Jest otwarta na wszystkich i na różne, nawet oryginalne, niecodzienne idee. I za to uwielbiają ją lokalni aktywiści.

– Z Panią Gienią i jej otwartością świat zmieniać na lepsze jest łatwo. Oby więcej takich seniorów – chwalą ją. A sołtyska tłumaczy:

– Nie wyobrażam sobie, że będę całymi dniami siedzieć, leżeć, plotkować. Na to czasu brak. W Chobocie powstały różne organizacje: Koło Seniorów, Koło Emerytów, należę też do Związku Pszczelarzy. Zdarzają się dni, gdy mój telefon nie milknie do późnego wieczoru.

Chobot to rzeczywiście niezbyt duża wieś – ma 100 numerów. Ale jeśli chodzi o sołtysowanie, to spraw do załatwienia jest co niemiara. Genowefa Jasiak gospodarzy już 21 lat, od 2000 r. Gdy przeprowadziła się do Chobotu z Krakowa, od razu zaproponowała sąsiadom, że zajmie się porządkiem na wsi. Entuzjazmu i zapału przez te lata nie straciła. Jak jej się to udaje?

– Przecież co chwilę jest coś nowego do zrobienia, tu na rutynę nie sposób narzekać!

Nauczyć seniorów korzystać z komputera

Jeszcze przed pandemią pani Genowefa postanowiła wejść w zupełnie nowy dla siebie projekt, finansowany ze środków Europejskiego Korpusu Solidarności. Jego tytuł brzmiał poważnie: „Aktywizacja informatyczna i krajoznawcza seniorów i osób niepełnosprawnych”.

– Sport na wsi mamy, artystyczne zajęcia także, ale przecież intelektualny wysiłek seniorowi też jest niezbędny. Słucham różnych mądrych ekspertów, często to powtarzają. Dlatego gdy zaproponowano nam usiąść w ławce i uczyć się, jak klikać w te komputery, nawet się nie zastanawiałam. Nie śmiałam marzyć o tym, że ktoś zechce przyjeżdżać do nas i odkrywać z nami komputerowy świat – wyjaśnia sołtyska.

Pomysłodawcy zajęć komputerowych to młodzież z 6-2 Hufca Pracy w Niepołomicach. Młodzi sami wymyślili, że chcą nauczyć starsze osoby korzystać z komputera, płacić rachunki przez Internet, zakładać konto e-mailowe bądź na portalach społecznościowych, sprawdzać pogodę itd.

– Ktoś inny może i miałby wątpliwości co do naszej propozycji, lecz pani Genowefa od razu zgodziła się na udział w projekcie. Zorganizowała grupę chętnych, znalazła miejsce, gdzie odbywały się zajęcia. Spotykaliśmy się w domu kultury, tam zarezerwowała terminy, aby sale były dostępne wyłącznie dla nas – wspomina Anna Rogowicz, koordynatorka projektu z niepołomickiego Hufca Pracy.

W związku z pandemią zajęcia odbywały się w małych grupach, zgodnie z obowiązującymi obostrzeniami. Chętnych nie brakowało, a starsi uczniowie i młodsi nauczyciele złapali wspaniały kontakt. Niestety na kilka miesięcy zajęcia zawieszono. Seniorzy i młodzi nie mogli doczekać się spotkania.

– Po długiej przerwie było bardzo gorące przywitanie, dopiero potem przystąpiono do powtórki z podstaw obsługi komputera – zdradza koordynatorka z Hufca Pracy.

Najciekawsze było to, że w ramach projektu przedstawiciele obu pokoleń integrowali się nie tylko podczas zajęć przed monitorami. Jeździli również razem na wycieczki. Krynica, Inwałd, Bochnia, Wadowice, Szczawnica – to jedynie niektóre zwiedzone przez nich miejscowości. Planowali wyjazdy samodzielnie, szukając informacji na temat atrakcji turystycznych w tych miejscach.

– To było coś fantastycznego – zachwyca się pani Gienia. – Ze sto razy jeździłam do Krynicy, ale dopiero podczas tej wycieczki dowiedziałam się, jaki to miejsce ma potencjał. A ile ciekawostek o Nikiforze poznaliśmy!

Jeszcze cieplejsze wspomnienia seniorzy z Chobotu zachowali o swoich młodszych kolegach i koleżankach.

– Razem z nami na wycieczkach były starsze, schorowane osoby niepełnosprawne z domu pomocy społecznej. Byliśmy gotowi im pomagać w poruszaniu się i w innych kłopotliwych sprawach podczas podróży. Jestem pod wrażeniem, jak troskliwie i empatycznie młodzież się nimi zajmowała. Ich opieka była kompletna, nie było potrzeby ich wyręczać. Cieszę się, że moi seniorzy z Chobotu uczestniczyli w tej przygodzie – mówi sołtyska.

Na zakończenie młodzież przygotowała małą niespodziankę dla starszych: projekcję zdjęć z wyjazdów. Wszyscy doskonale się bawili, wspominając wspólnie spędzone chwile przy grillu. Projekt okazał się strzałem w dziesiątkę i będzie kontynuowany!

O pani Genowefie można by napisać jeszcze kilka stron. W tekście nie ujęto nawet jednej trzeciej jej działalności – nie wspomniano np. o tym, że co roku czynnie włącza się w przygotowanie paczek dla najuboższych seniorów: ustala listę osób w potrzebie, odbiera paczki i rozwozi je potrzebującym. Ani o tym, że przyjeżdżają do niej początkujący pszczelarze po porady, jak postępować z pszczołami, bo jest w tym mistrzynią. Z wiekiem tylko przybywa jej energii, korzysta z niej zatem i chętnie dzieli się nią z innymi.

A jakie Wy macie sposoby na uszczęśliwianie siebie i swoich bliskich?