Olimpiada w czasach zarazy

COVID nie zatrzymał seniorów z Łaz – przeczekali pierwszą falę, a nowy rok akademicki zaczęli z przytupem. Walczyli o medale w zorganizowanej przez siebie XII Międzynarodowej Olimpiadzie „Trzeci Wiek na Start” na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Paradoksalnie, gdyby nie wirus, start na stadionie na 55 tys. widzów pozostałby dla wielu uczestników tylko marzeniem.

Ten przeklęty rak

Pogoda dopisała. Dorota Drąg wzięła głęboki oddech i postawiła nogę na linii startu. Nie słyszała głośnego dopingu członków rodziny i znajomych. Musiała się skupić. Czekała na wystrzał z pistoletu. Start! Byle nie upaść na starcie, byle się nie potknąć. Biegła i nic do niej nie docierało – liczyła się tylko linia mety. Pani Dorota dobiegła pierwsza. Złoty medal w kategorii do 59 lat, 10,88 s na 60 m.

Zaczęły się gratulacje, ale ona nie była zadowolona z wyniku. Przecież zdarzało się, że osiągała czas 10,64 s. A teraz? Cóż, i tak było lepiej niż rok wcześniej, bo na olimpiadzie w 2019 r. musiała się zadowolić czwartym miejscem. Oj, bolało.

– Wszystko przez tego przeklętego raka – tłumaczy Dorota Drąg, 56-letnia zawodniczka z UTW w Łazach. W 2019 r. zdiagnozowano u niej złośliwy nowotwór tarczycy. Rok temu przeszła operację, potem zabiegi jodowania. Po jodowaniu obowiązywała ją kwarantanna, zupełnie jak podczas COVID-u. Nie mogła się stykać z nikim z domowników.

Fizycznie była wyczerpana. Ale najgorsza psychika. – Ból się przeżyje, ale od myślenia o chorobie można zwariować. Myślisz: „Operacja się udała, ale czy to nie wróci?” – opowiada pani Dorota. – Ale wtedy przychodzi taka chwila jak olimpiada. Człowiek czeka na nią, obserwuje przeciwników, czuje adrenalinę, walczy o wynik. Gdy zdobywam medale, czuję się wspaniale! To daje ogromną siłę – tłumaczy. Od kiedy startuje w olimpiadzie, co roku zdobywa srebrny lub złoty medal (ma ich po trzy). Tylko w feralnym roku 2019 nie udało się stanąć na podium.

Podczas olimpiady zarówno Dorota Drąg, jak i jej koledzy i koleżanki mieli ogromną motywację. Niejeden startował z nogą owinięta bandażem. – Biegli mimo bólu, bo chcieli samym sobie udowodnić, że dadzą radę. Bo to jest sprawdzian – tłumaczy zawodniczka z Łaz. – Świat pędzi do przodu, młodzi siedzą z twarzą w telefonach, a my… My musimy mieć swoją pasję, bo nikt się o nas nie upomni. Trzeba coś dla siebie znaleźć, ja nie potrafię siedzieć i myśleć o chorobach i lekach. Ja muszę działać – podkreśla pani Dorota.

Jej wynik może zawstydzić niejednego nastolatka. Skąd się to wzięło? Może stąd, że od dziecka ciągle była w biegu. Rano po zakupy – a to komuna była, więc kiedy mięso przywozili o piątej, to się wstawało bardzo wcześnie. Potem z tym mięsem do domu, potem biegiem do szkoły. Trójka rodzeństwa, brat z wadą serca. Trzeba było pomagać mamie.

A teraz, w pracy w PKP Cargo – też w górę i w dół, bo trzeba do wagonów towarowych wskakiwać, sprawdzać załadunek. Nikt tam nie podsadza, schodków nie podstawia. Człowiek musi mieć siłę w rękach i nogach.

– W ruchu lepiej się czuję, mam więcej energii – przyznaje pani Dorota. Ostatnio, idąc za radą syna, bierze zimne prysznice. Jak mówi, są naprawdę super. Może dlatego nie musi trenować cały rok, żeby osiągać takie wyniki?

Pszczoły i narty

Wiesław Kwinta, 74-kolega Doroty Drąg z UTW w Łazach, trenuje natomiast bez przerwy, i to różne dyscypliny. Jakie? Chyba łatwiej by było wymienić te, w których nie startuje…

A więc tak: zawody pływackie (żabka i kraul), biegi przełajowe i narty biegowe (spartakiada zimowa w Rabce), żeglarstwo… Pan Wiesław żegluje dla przyjemności w Łazach. UTW ma bowiem własną łódkę „Oleńka”. – Do końca sezonu, czyli do listopada, zapraszamy koleżanki i kolegów na pokład – podkreśla wysportowany senior.

U niego sprawność też wzięła się z pracy. Bo w pogotowiu energetycznym nie było, że deszcz, błoto, wiatr. Człowiek wspinał się na słupy, naprawiał zerwane kable. Inaczej wieś czy miasteczko nie miałyby prądu. – Musiałem być bardzo sprawny – podkreśla Wiesław Kwinta.

A kiedy przyszedł rok 2006 i emerytura, zapisał się na UTW w Łazach. – Pomyślałem o tym, żeby się nie zestarzeć – śmieje się. Poszedł także na kurs pszczelarstwa i zdobył tytuł mistrza. Teraz robi miód dla siebie i rodziny.

Na tegorocznej olimpiadzie nie tylko zdobył złoty medal w biegu na 60 m (kategoria 70–79 lat), ale również pracował jako wolontariusz. – Było trudniej niż w ubiegłych latach, bo przeniesiono miejsce zawodów. Ale daliśmy radę – podkreśla.

Zmagania w Kotle Czarownic

Od 2009 r. olimpiada odbywała się w Łazach: nad zalewem Mitręga, na basenie, stadionie, kortach tenisowych i leśnej trasie rowerowej po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Teraz, ze względów bezpieczeństwa, imprezę przeniesiono do Chorzowa.

– Zawody miały się odbyć wiosną, ale z powodu epidemii postanowiliśmy je przełożyć na wrzesień – mówi Krystyna Męcik, prezes UTW w Łazach. – Już od marca, kwietnia na UTW nie było zajęć, więc zachęcaliśmy seniorów, by wychodzili na świeże powietrze, uprawiali sport. Bo wiadomo, że zamknięcie w domu to zniechęcenie, depresja – wylicza. – Postanowiliśmy nauczyć się żyć z COVID-19 i nie rezygnować ze swoich planów – dodaje.

W kwietniu seniorzy z Łaz zaczęli szyć maseczki.

Zaczęły się negocjacje z burmistrzem, który od 11 lat wspiera UTW. Wiadomo – wirus, obostrzenia, zagrożenie. Zazwyczaj było 2000 widzów i 1000 zawodników. Teraz stanęło na 250 zawodnikach z 31 organizacji senioralnych, a kibicować mogli jedynie najbliżsi.

– Zrezygnowaliśmy z konkurencji, które mogły nieść ze sobą ryzyko zarażenia, czyli z pływania, szachów, brydża, tenisa stołowego, kajakarstwa, strzelectwa z broni pneumatycznej. Zostawiliśmy konkurencje lekkoatletyczne: biegi, łucznictwo, rowery, bule (pétanque), pchnięcie kulą, speedball. Musieliśmy zachować najwyższą ostrożność – mówi Krystyna Męcik.

Sprzęt sportowy, z którego korzystali olimpijczycy, był dezynfekowany. W wyścigach rowerowych zawodnicy startowali na własnym sprzęcie, a wolontariusze często pracowali w maseczkach i rękawiczkach, używanych także podczas wręczania medali (oprócz których były też nagrody rzeczowe od sponsorów).

Najstarszy zawodnik – 92 lata – przyjechał z Kołobrzegu. Tradycyjnie startowali seniorzy z Austrii. Z uwagi na koronawirusa i obowiązującą 14-dniową kwarantannę nie przyjechały zgłoszone ekipy z Ukrainy, Francji, Włoch i Słowenii.

Stało się za to coś, o czym seniorzy wcześniej mogli jedynie pomarzyć – rywalizowali na nowoczesnym, 55-tysięcznym Stadionie Śląskim w Chorzowie.

– Dwa tygodnie temu najlepsi lekkoatleci świata walczyli tutaj o swoje trofea. Dzisiaj wy będziecie o nie walczyć. Jesteście na dobrej ziemi, gdyż to tutaj padają historyczne rekordy. De facto jesteście w Kotle Czarownic, więc ta moc jest dzisiaj z wami, niech was prowadzi, niech dobra energia was wspiera. Stadion należy do was – mówił podczas otwarcia imprezy Jakub Chełstowski, marszałek województwa śląskiego.

– COVID w pewnym sensie pomógł biegaczom zmierzyć się na tartanowej bieżni, której brakuje na stadionie w Łazach – tłumaczy Krystyna Męcik. Sama mogła tę profesjonalną bieżnię wypróbować, startując w biegu na 60 m. Zdobyła złoty medal w kategorii 60–69 lat.

Być może w przyszłym roku olimpiada seniorów ponownie zostanie zorganizowana na Stadionie Śląskim, już we wszystkich konkurencjach. Dla pani Krystyny najważniejsze jest jednak to, że mimo trudności i obostrzeń impreza się odbyła. – Zawodnicy żyli tym wydarzeniem, czekali na nie. I pokazaliśmy, że senior potrafi! Potrafi przeżywać sportowe emocje i jednocześnie zachować normy bezpieczeństwa – podkreśla pani prezes.

Nawet COVID nas nie zmieni

Tymczasem 15 października wystartował kolejny rok akademicki na UTW w Łazach. Już na długo przedtem słuchacze (wśród nich: Wiesław Kwinta), korzystając z pięknej pogody, pływali na zalewie Pogoria w ramach sekcji żeglarskiej na łódce UTW „Oleńka”. W trakcie wakacji seniorzy z Łaz brali też udział w zawodach sportowych w Ustce.

Cały czas uprawiają nordic walking, jeżdżą na wycieczki rowerowe. Gdy nowoczesny basen w Łazach został otwarty po lock-
downie, powstały plany przywrócenia aerobiku w wodzie i działalności sekcji pływackiej. Zarząd UTW planuje ponadto zawody łucznicze na powietrzu, przy zalewie Mitręga.

Seniorzy czekają z niecierpliwością na ponowne uruchomienie pracowni plastycznej. – W pracowni odległości między sztalugami wynoszą 3–4 m, więc myślę, że się uda – mówi Krystyna Męcik. Mają też być wznowione czwartkowe wykłady. Jeśli spełnione zostaną warunki noszenia maseczek i ograniczenia liczby uczestników, to powinno się udać. Z kolei sekcje teatralna i kabaretowa będą chyba musiały zaczekać na lepsze czasy.

– Nieustannie zachęcamy naszych członków do aktywności. Z rodziną, na świeżym powietrzu. Senior musi się ruszać. Nasz UTW zawsze miał mocno sportowy charakter i nawet COVID nie jest w stanie tego zmienić – śmieje się pani prezes.


Olimpiada Sportowa UTW i Organizacji Senioralnych – „Trzeci Wiek na Start”

Olimpiada organizowana jest od 2009 r. przez UTW w Łazach, przy wsparciu gminy Łazy. Uczestników z kilku grup wiekowych (od 50 do 90+) mogą zgłaszać UTW i organizacje senioralne. Olimpiada ma własne logo – trzy koła („Trzeci Wiek na Start”) – oraz prawdziwy olimpijski ogień, przywieziony z Grecji. Pierwszego zapalenia znicza dokonał złoty medalista igrzysk olimpijskich w strzelaniu z pistoletu – Józef Zapędzki, mieszkaniec Łaz. Impreza ma też własny hymn („Rekord za rekordem pada, olimpiada, olimpiada. / Młodość seniorami włada, olimpiada, olimpiada”).

W tym roku liczba konkurencji była ograniczona: bieg na 60 i 150 m, pchnięcie kulą, przełaje rowerowe, turniej boule, turniej łuczniczy i turniej speedballu. W klasyfikacji generalnej najlepsze wyniki uzyskały: 1. UTW Gliwice, 2. UTW Łazy, 3. Aktywny Wojkowicki Senior (Wojkowice). Partnerem w organizacji olimpiady było województwo śląskie.