Nigdy nie jest za późno – rozmowa z Heleną Pilejczyk

Publikujemy fragment rozmowy z Heleną Pilejczyk (rocznik 1931), łyżwiarką szybką, dwukrotną olimpijką, brązową medalistką ze Squaw Valley (1960 r.) w konkurencji na 1500 metrów. 36 razy zdobywała mistrzostwo Polski, aż 40 razy biła rekord kraju na różnych dystansach. Jeden z jej ostatnich sportowych sukcesów to złoty medal w wieloboju na mistrzostwach weteranów w 1997 r.

To niezwykłe, jaką rolę w pani życiu odegrał przypadek.

Wierzę w przypadki, ale szczęściu oczywiście też trzeba pomóc.

Gdyby nie panczeny, może byłabym dobrą lekkoatletką. Siatkarką raczej nie, bo mierzyłam tylko 159 centymetrów – obecnie nawet dziewczyny grające na pozycji libero są wyższe. Rozważałam więc lekkoatletykę – trenerzy sugerowali, że mogłabym odnosić sukcesy w biegach średnich, bo miałam dobrą kondycję. Jednak to właśnie trener od łyżwiarstwa, pan Kazimierz Kalbarczyk, miał nosa, obserwował mnie od dłuższego czasu i widział, że jestem sprawną dziewczyną, chętną do treningów.

Zakładała pani łyżwy przez pół wieku!

Rzeczywiście, tak to wyglądało: 20 lat byłam zawodniczką, 20 lat trenerem, a później jeszcze startowałam w zawodach seniorskich.

Dzięki temu, że uprawiałam sport i lubiłam wyjeżdżać, miałam okazję zwiedzić świat, poznać ciekawych ludzi. Do dzisiaj lubię podróżować i bardzo się cieszę, jak PKOl zaprasza mnie na pikniki olimpijskie. Spotykam się wtedy z innymi zawodnikami, mamy okazję porozmawiać.

Jaka jest pani recepta, żeby w wieku osiemdziesięciu czterech lat pozostawać w tak fantastycznej formie?

Codziennie uprawiam gimnastykę i jeżdżę na rowerze, choć tylko na stacjonarnym, ponieważ w moim wieku boję się o zderzenie i ewentualny upadek. Teraz wiele osób jeździ na rowerach i choć są ścieżki rowerowe, to jednak piesi nie zawsze uważają i wchodzą na te ścieżki. A na stacjonarnym rowerze codziennie sobie chwilę pojeżdżę, przy okazji włączę program w telewizji. Muszę powiedzieć, że jak mnie wciągnie coś, co oglądam, to nie odczuwam wysiłku. Ba! Jak leci coś emocjonującego, to mimowolnie zaczynam szybciej pedałować. Gdy się zorientuję, mówię sobie: „Boże, chyba trochę za szybko!”. I zwalniam.

Cały wywiad można będzie przeczytać w książce „Seniorze, trzymaj formę!”, która ukaże się w maju. Wydawnictwo jest współfinansowane przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.