Solo lub w duecie. Tańczyć każdy może!
Na zewnątrz zimno i plucha, ale po przekroczeniu progu krakowskiego Studia Tańca Gosza chyba każdemu robi się cieplej. To miejsce przyjazne seniorom – świadczą o tym nie tylko certyfikat umieszczony na honorowym miejscu, ale przede wszystkim obecność licznych zadowolonych uczestników. Zajęcia kończy właśnie grupa początkująca. Jeszcze można podziwiać walc w ich wykonaniu.
Małgosia Szyda, trener klasy mistrzowskiej tańca sportowego, daje ostatnie wskazówki. Powoli gromadzi się kolejna grupa seniorów, bardziej zaawansowana. Ich rozgrzewka będzie w rytmie cza‑czy. Później przejdą do trudnego i niezwykle wymagającego paso doble. Na razie tanecznym krokiem wchodzą do sali. Niektórzy nie mogą oprzeć się muzyce płynącej z głośników i sami zaczynają się rozgrzewać. W ogromnych lustrach odbijają się roztańczone sylwetki uśmiechniętych seniorów. – Kochają tańczyć – mówi z przekonaniem pani Małgosia. – To dla nich sposób na miłe spędzenie czasu, ale też forma rehabilitacji. Czasem wręcz sposób na życie.
To możliwe, bo warunki do tańca są w tej szkole wspaniałe. Seniorzy mogą liczyć na spore rabaty. Na zajęcia można się zapisać w każdym momencie. Nie ma żadnych wstępnych wymagań, potrzeba jedynie butów na zmianę i wygodnego stroju. Nawet brak partnera nie stanowi przeszkody. – W grupach początkujących zawsze jest więcej pań niż panów. Wtedy po prostu panie tańczą ze sobą lub biorą mnie do pary – opowiada pani Małgosia. Dla solistek są też osobne zajęcia z tańców latino.
Samotni tancerze nie zawsze takimi pozostają. Studio Tańca Gosza już nie raz połączyło ludzi. – Taniec zbliża. Mamy nawet jedno małżeństwo na koncie – podkreśla Małgosia Szyda. – To bardzo miłe widzieć, jak ludzie się zaprzyjaźniają, zaczynają razem spędzać czas. Nawet jeśli trochę zaczynam na tym tracić, bo ktoś np. woli pójść razem do teatru, niż przyjść na zajęcia – śmieje się pani Małgosia.
Oprócz zajęć organizowane są także wyjazdowe obozy, podczas których seniorzy nie tylko tańczą, lecz również pływają i jeżdżą na nartach. Raz w miesiącu szkoła zaprasza na wieczorki taneczne – np. walentynkowy czy na zakończenie karnawału. Jest też coś dla seniorów, którzy chcą aktywnie spędzić czas z wnukami. To zajęcia rytmiczno-taneczne polegające na tańcu babci lub dziadka z wnukami w wieku od trzech do pięciu lat.
Pod okiem pani Małgosi seniorzy poznają nawet kilkanaście różnych tańców. Lubią tańce standardowe i latynoamerykańskie, ale także te wykraczające poza kanon – bardziej imprezowe, nowoczesne. Poza tym również poloneza, polkę, rock and rolla. W ofercie dla seniorów jest także taneczny modeling ciała – to zajęcia, które oprócz zabawy mają pomagać w utrzymywaniu właściwej sylwetki. Co jakiś czas szkoła organizuje konkursy taneczne i warsztaty, które pozwalają seniorom spróbować czegoś nowego, np. salsy.
Niektórzy uczestnicy zajęć w Studio Tańca Gosza wkroczyli już w czwartą ćwiartkę życia. Tutaj dojrzały wiek dla nikogo nie jest problemem. Wręcz przeciwnie – uczestnicy zajęć tanecznych potrafią z niego żartować. Kiedy instruktorka pyta, które kroki do paso doble, wyuczone już jakiś czas temu, trzeba przypomnieć, jeden z panów odpowiada stanowczo: – Wszystkie! Tak to jest, jak się wpuszcza na salę seniorów. – Najstarszy się znalazł! – komentuje pobłażliwym tonem jedna z uczestniczek zajęć, wytykając koledze nieco młodszy wiek.
Taneczna emerytura
Na pytanie, od kiedy ćwiczy taniec, Tadeusz Kudła odpowiada żartem, że nie pamięta, bo… ma sklerozę. – Od pięciu lat – precyzuje jego żona Małgorzata. – To była pierwsza szkoła, do której trafiliśmy. Wtedy nie było jeszcze tak dużej oferty dla seniorów jak obecnie. Teraz wszystko się rozkręciło.
To pani Małgorzata namówiła męża na uczestnictwo w zajęciach. – W pewnym wieku najważniejszy jest święty spokój… – wzdycha pan Tadeusz. Obserwując jego pewne ruchy na parkiecie, dziś nikt by nie uwierzył, że przyszedł tutaj nieprzekonany. – Na pierwsze zajęcia wybrałam się sama – trzy, cztery razy. Ale potem postraszyłam męża, że są tu bardzo przystojni panowie – wspomina z uśmiechem pani Małgorzata. Zawsze lubiła tańczyć. Zresztą mąż na zabawach tanecznych też nigdy nie podpierał ścian. – Tylko nie chciało mu się uczyć. Kurs tańca wymaga jednak pewnego skupienia, wyćwiczenia figur i kroków. Ale nie zmuszałam męża do niczego, sam spróbował i mu się spodobało.
– Taniec to ten rodzaj inteligencji, której mi brakowało – stwierdza pan Tadeusz. Państwo Kudłowie świetnie dziś sobie radzą w tańcach standardowych i latynoamerykańskich. Pani Małgorzata najbardziej lubi tango i walca angielskiego, jej mąż – polkę. Choć pan Tadeusz żartuje, że instruktorka jest tyranem, małżonkowie zgodnie podkreślają, że nauka poszczególnych kroków przebiega stopniowo.
– Początkowo Gosia nie zwracała uwagi na szczegóły. Chodzi o to, by ludzie się ośmielili i w ogóle zaczęli wykonywać kroki. Następnie korygowana jest postawa, kąty, pod jakimi się poruszamy. Potem istotne staje się prowadzenie – żeby to jednak partner prowadził, a nie partnerka, bo czasem bywa odwrotnie. Kobiety chyba bardziej się tym tańcem przejmują – opowiada pani Małgorzata. Jej mąż ma oczywiście inne zdanie na ten temat. – Większość pań w tym wieku to już teściowe. Chyba odzywa się w nich zew przywództwa! – żartuje pan Tadeusz.
Pomysł, by zacząć uczyć się tańca, w przypadku państwa Kudłów przyszedł wraz z emeryturą. – Nareszcie mieliśmy więcej wolnego czasu. Można było zrobić coś dla siebie. Zdecydowanie polecamy! – podkreśla Małgorzata Kudła. Dla Tadeusza taniec to „najbardziej szlachetna forma ruchu”. Dla Małgorzaty – po prostu ruch, który sprawia przyjemność, a do tego także sposób na poznanie nowych ludzi.
Państwo Kudłowie do szkoły tańca przychodzą najczęściej dwa razy w tygodniu na półtoragodzinne zajęcia. – Mamy tutaj całą grupę znajomych. Po tylu latach wspólnych tańców bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Razem spędzamy sylwestra, dwa razy w roku wyjeżdżamy z Gosią na warsztaty taneczne w góry. Ćwiczymy po sześć, siedem godzin dziennie!
Rozmowę przerywa nadejście przyjaciółki, którą państwo Kudłowie poznali oczywiście w szkole tańca. – Często spotykamy się prywatnie, chodzimy razem do teatru. Jest nas spora grupa.
– Przyjemne towarzystwo, muzyka, rytm… Ale oprócz tego bardzo dostaje się w kość. Trzeba być w dobrej formie fizycznej – przekonuje pan Tadeusz. – Bywa, że po zajęciach jesteśmy tak zgrzani, że musimy się przebierać – dodaje jego żona. I podkreśla, że dzięki regularnemu tańczeniu mogą wraz z mężem pochwalić się lepszą kondycją niż w czasie, gdy byli aktywni zawodowo. Ze względu na charakter pracy prowadzili wówczas raczej siedzący tryb życia.
Taniec tak bardzo spodobał się państwu Kudłom, że próbowali namówić do niego znajome pary. Dwóm z nich zabrakło jednak wytrwałości. Przeszkodą bywają również choroby, które przychodzą wraz z wiekiem. Rezygnacja z tańca ze względu na stan zdrowia nie jest jednak regułą. – Mamy koleżankę, która po operacji biodra i półrocznej rehabilitacji wróciła na zajęcia i nadal tańczy. Znamy też dwie panie, które tańczą solo, a na zajęcia przyszły, bo takie były wskazania lekarza. Zalecił taniec jako formę terapii schorzeń kręgosłupa – opowiada pani Małgorzata.
O zbawiennym wpływie tańca na zdrowie opowiadają też Anna i Andrzej. Ćwiczą w studio Gosza już od ponad roku. Przychodzą co tydzień. Pan Andrzej miał wylew i, jak podkreśla jego partnerka, taniec przywraca mu sprawność. – Najlepiej wychodzi mu tango – twierdzi pani Anna, choć jej partner podkreśla, że lubi wszystkie tańce. – Z taką piękną kobietą mogę tańczyć do końca życia!
Rumba bez tajemnic
– Tańczenie rozwija ruchowo, zarówno nogi, jak i ręce. Umysł również – mówi pani Anna. – Przychodząc regularnie na zajęcia, naprawdę można wyrobić sobie kondycję. Dla mnie to przede wszystkim ogromna przyjemność, dla Andrzeja chyba trochę mniejsza. To raczej pewna forma poświęcenia – uśmiecha się pani Anna.
Aby dorównać kroku partnerce, pan Andrzej dużo ćwiczy w domu. Pomaga mu w tym kurs tańca na DVD. Dzięki niemu tańcowi poświęca nawet dwie godziny dziennie. Może sobie na to pozwolić, bo jest już na emeryturze. Pani Anna wciąż pozostaje aktywna zawodowo.
Na zajęciach w Studio Tańca Gosza spotykamy też panią Zofię. Ćwiczy już drugi rok. Na zajęcia zapisała się wspólnie z koleżankami, teraz bierze udział w zajęciach z tańca towarzyskiego wspólnie z partnerem. Pani Zofia podkreśla, że do szkoły zapisuje się za mało panów. Na szczęście jednak panie nie muszą rezygnować z pasji i mogą brać udział w zajęciach z tańca solo.
Pani Zofia pokochała taniec, będąc jeszcze w liceum. Później ukończyła studium wychowania muzycznego. Pracowała w przedszkolu, gdzie grała dzieciom na pianinie. Po 36 latach pracy przeszła na emeryturę, ale pasja muzyczna wciąż jej nie opuszcza. – Zawsze wydawało mi się, że dobrze tańczę. Mam wyczucie rytmu. Ale Gosia nauczyła nas tylu nowych kroków! Wykorzystujemy je razem z partnerem, gdy wychodzimy gdzieś potańczyć. Już kilka razy zdarzało się, że ludzie bili nam brawo. Zdobyliśmy też pierwsze miejsce w konkursie tańca. Wyłoniono nas spośród pięciu najlepszych par – opowiada z dumą pani Zofia.
Dziś cza-cza, rumba czy samba nie mają dla niej tajemnic. Kroki, które poznają razem z partnerem w szkole, później dla utrwalenia ćwiczą w praktyce – zdarza się nawet, że idą potańczyć prosto po zajęciach! Tylko czasem na parkiecie w lokalu jest zbyt tłoczno, by zaprezentować wszystkie wyuczone umiejętności… – Mój partner nieraz bywa zły, że to ja prowadzę. Wtedy mówię mu: „Słuchaj, ja mam wyczucie rytmu…”. On też, ale wydaje mi się, że ja mam lepsze.
Marzenie całego życia
Pani Zofia nie ukrywa, że podczas potańcówek dostrzega spojrzenia innych osób pełne podziwu. Czasem ktoś nieśmiało poprosi ją do tańca, ale z zastrzeżeniem, że nie wie, czy podoła tak znakomitej tancerce…
Nasza rozmówczyni podkreśla, że taniec pomaga seniorom się mobilizować. Nareszcie jest okazja, by się gdzieś wybrać – zadbać o siebie, ładnie ubrać. Taniec pomaga utrzymać ładną sylwetkę. Zresztą czego chcieć więcej, gdy tańczysz z kimś, kogo kochasz?
– Dzięki tańcowi zapominam o troskach. To taka odskocznia. Gdy słyszę muzykę, nogi po prostu same rwą się do tańca… Niedawno miałam 1,5-miesięczną przerwę w zajęciach. Kiedy wróciłam, poczułam, że to jest to. Przecież marzyłam o tym całe życie! Moja mama mówi: – „Dziewczyno! Tańcz, póki możesz”. Nie musi mnie przekonywać.
Tanecznym krokiem w jesień życia
Chcesz się poruszać, a przy okazji miło spędzić czas w towarzystwie rówieśników? Tańczący seniorzy udowadniają, że nigdy nie jest za późno na odkrycie w sobie pasji. To tylko niektóre z zalet tańca:
- pomaga rozluźnić mięśnie i kręgosłup;
- poprawia krążenie, pracę serca i jelit;
- pomaga spalać kalorie (ponad 350 na godzinę w przypadku intensywnego tańca);
- poprawia wytrzymałość;
- pozwala poczuć się lepiej, bo wyzwala endorfiny zwane hormonami szczęścia;
- działa wspomagająco w leczeniu depresji i nerwic;
- jest lekarstwem na samotność.
Gdzie tańczyć?
Zajęcia taneczne (różne odmiany ćwiczeń fizycznych do muzyki) znajdują się w programie wielu uniwersytetów trzeciego wieku. Warto ćwiczyć pod okiem profesjonalnego instruktora, który dobierze właściwe ruchy (kroki) i tempo. O ofertę dla seniorów można pytać także w szkołach tańca. Ceny zaczynają się od kilkunastu złotych, a wiele szkół ma specjalne rabaty i karnety dla seniorów. W mniejszych miejscowościach warto pytać o możliwość zorganizowania zajęć tanecznych np. w domu kultury.