Głód aktywności fizycznej
Nie garbić się, mając siedemdziesiątkę na karku? Wejść na piąte piętro bez zadyszki? Bez wysiłku dotknąć głową kolan? Dla słuchaczek (bo praktycznie są to same panie) Gdańskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku nie jest to niemożliwe.
To wspaniałe osoby – tak o swoich słuchaczkach z Gdańskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku mówi Ignacy Hadała, prowadzący zajęcia ćwiczenia pleców, tzw. szkołę pleców. – Mają głód aktywności fizycznej. W klubie seniora, gdzie również prowadzę zajęcia, też są osoby aktywne, ale jest ich mniej. A one, można powiedzieć, celują w aktywności. Nie tylko fizycznej, ale każdej: mając 75–85 lat, zapisują się na zajęcia języków, chodzą na zajęcia komputerowe, na wykłady, na spacery, udzielają się towarzysko… Masa aktywności, i fizycznych, i intelektualnych. To ważne, bo dzięki temu mają cel w życiu, mają co robić. Jakość życia się polepsza – jest dużo wyższa.
Szkoła pleców
Szkoła pleców to najbardziej oblegana przez słuchaczy GUTW forma zajęć ruchowych – 11 grup po kilkanaście osób. Właściwie same panie. Panowie raczej się nie zdarzają. Powód? Dokładnie nie wiadomo. Według Hadały jest tak być może dlatego, że mężczyźni zazwyczaj są dłużej czynni zawodowo, a gdy już przestają pracować, wolą np. wypad na ryby czy grę w szachy od ćwiczeń w grupach. Te wymagają o wiele większego wysiłku. Panie o kondycję i sprawność dbają bardziej.
A dlaczego szkoła pleców? Czemu ta część ciała jest aż tak ważna? Hadała wyjaśnia: – Plecy u osób starszych sypią się najczęściej. Praktycznie każda osoba, która prowadzi siedzący tryb życia, ma z tym problemy. A to jest przecież fundament naszego ciała. Od kręgosłupa wszystko idzie dalej, od niego zaczynają się inne dolegliwości.
Jak tłumaczy Hadała, osoby po 50. roku życia najczęściej mają problemy z odcinkiem lędźwiowym kręgosłupa albo odcinkiem szyjnym. Tam jest źródło licznych dolegliwości bólowych, rwy kulszowej czy innych problemów.
– Częsta postawa u osób starszych to postawa garbienia się – mówi Ignacy Hadała. – Zresztą problemy z kręgosłupem, z odpowiednią postawą mają coraz młodsze osoby. Przyczyną jest praca w biurze, nieodpowiednie warunki, źle ustawiony monitor… Nad tym pracujemy: żeby prostować kręgosłup, zająć się mięśniami, które są wokół niego.
Pani Barbara na GUTW uczęszcza już piąty rok i chwali bogatą ofertę, w tym ofertę zajęć ruchowych. Na szkołę pleców chodzi drugi semestr: – I będę dalej chodzić, ponieważ takie ćwiczenia pomagają mi przy różnych schorzeniach reumatycznych – deklaruje. – Czuję się po tym dobrze: jestem zmęczona, ale to jest właśnie fajne, rozluźniające.
W poprzednim semestrze pani Barbara chodziła także na zajęcia z tańców świata. Najbardziej podobały jej się tańce żydowskie. – Świetne to było – wspomina. Podobnie jak jej koleżanki nie przestaje chwalić trenera Hadały, z którym można porozmawiać, poskarżyć się, który podchodzi łagodnie do każdej trudności: – Jest wspaniały, spokojny, cierpliwy, wyrozumiały, dla naszego wieku, dla sprawności – potwierdzają inne uczestniczki szkoły pleców. – Po prostu człowiek na swoim miejscu.
– Trener od początku tłumaczy nam, że jeżeli kogoś coś boli albo nie może zrobić prostego ćwiczenia z różnych powodów, to robi tyle, ile może – mówi pani Barbara. – To nie jest przymus, że każde ćwiczenie trzeba wykonać perfekcyjnie i dokładnie tyle razy, ile mówi trener. Ćwiczy się do granicy bólu, nie przekraczając jej. I to jest świetne, bo to nie jest tak, że ja muszę – ćwiczę tyle, ile mogę, ile mam sił, na ile się dzisiaj czuję. Dzięki temu człowiek nie boi się ćwiczyć, tylko się mobilizuje.
Jaka jest różnica między czasem, kiedy panie nie trenowały, a obecnym? – Kolosalna! – odpowiadają zgodnie i wymieniają:
– Każda z nas ma jakieś problemy z kręgosłupem. A dzięki ćwiczeniom lepiej się czujemy, ruszamy, jesteśmy bardziej żwawe. Nie mamy problemów z poruszaniem się, z podniesieniem nogi. Chodzimy prosto…
– Mój siostrzeniec powinien chodzić, bo się garbi…
– Inny nastrój, sposób życia. Żałuję, że zaczęłam trochę zbyt późno. Jakoś tak wcześniej nie było sposobności…
– Jesteśmy pogodniejsze, więcej w nas pozytywnego nastawienia.
Na czym polega szkoła pleców? – To gimnastyka ruchowa, dzięki której rozciągamy mięśnie. Nie tylko pleców, ale także nóg, rąk, brzucha. To cały zestaw ćwiczeń: ćwiczenia na plecy, na stawy, na kolana. Najpierw jest gimnastyka wstępna: chodzimy w koło i rozluźniamy każdą część ciała. A później jest gimnastyka właściwa: leżymy na plecach i rozciągamy kręgosłup, mięśnie nóg, palce.
Rozpoczynają się ćwiczenia, panie biorą maty, kładą się na plecach. Trener wydaje kolejne polecenia: – „Napinamy mięśnie pośladków. Rozluźniamy. Napinamy pośladki. Rozluźniamy. Jeszcze raz, mocno, jak najmocniej. I rozluźniamy. Teraz ściągamy jedno z kolan do klatki piersiowej, łapiemy za nie i przyciągamy jak najbliżej klatki piersiowej. Zamieniamy nogi. Obydwa kolana przyciągamy do klatki piersiowej. Ręce kładziemy prostopadle względem ciała, nogi kładziemy na ziemi. Prawą nogą staramy się dotknąć do lewej dłoni. I patrzymy w tym samym czasie w przeciwną stronę. I na drugą stronę: teraz lewa stopa do prawej dłoni… Leżymy teraz na boku – zginamy nogę w kolanie, ręka, która jest przy ziemi, przytrzymuje kolano przy ziemi, a druga ręka – po skosie. Tyle, ile trzeba, bez szarpania. Tyle, ile damy radę…”.
Panie z zaangażowaniem, dokładnie, wykonują ćwiczenia, nie ma obijania się. Te, które napotykają trudności, nieco odpuszczają. Trener podchodzi, rozmawia, koryguje…
Joga relaksacyjna
– „Ułóżcie się wygodnie, spokojnie, klasycznie, jak najwygodniej. Pomyślcie, jak czujecie swoje ciało. Jak czujecie plecy, ramiona…” – cichy, łagodny głos Artura Stasiaka niesie się po sali gimnastycznej. Na matach kilkanaście pań i (o dziwo!) jeden pan. Stasiak kontynuuje: – „Płynny, spokojny oddech. Szukajcie pozycji, gdzie ciało pokazuje, że jest większe napięcie. Starajcie się uzyskać pozycję dla siebie jak najwygodniejszą. Starajcie się, żeby to było dla was swobodne, naturalne… Kolanka przy brzuszku, bardzo wolno rozruszajmy staw skokowy…”.
– Chodzę tutaj już trzeci rok – mówi przed ćwiczeniami jedna z pań. – Na inne zajęcia, np. na siłownię, też. Joga to ćwiczenia relaksacyjne, rozciągające, a jednocześnie polegające na kontrolowaniu oddechu. Człowiek rozciąga mięśnie, w tym te, z którymi na co dzień nic nie robi. To świetna gimnastyka, odpowiednia dla naszego wieku. Gdyby się człowiek uparł, to mógłby w większości te ćwiczenia wykonać samemu, ale przychodzenie tu mobilizuje, cały czas człowiek się czegoś uczy. Co z tego mam? Jestem weselsza, mam lepsze samopoczucie. A jednocześnie jest radość z kontaktów międzyludzkich, człowiek nie jest sam ze sobą, ze swoim problemem…
– „Lekki rozkrok, dwadzieścia ruchów miednicy. Szukaj takiego oddechu, który twoje ciało będzie odprężał. Cały czas naturalny, spokojny wdech i wydech. Bardzo powoli przeciągnijmy się, wdech, rozluźnij ramiona, spokojnie, wdech, napnij lekko ciało, zatrzymaj, powoli rozluźnij i wydech. Spokojny wdech, trzymaj powietrze, naturalny, wydłużony wydech. Lekkie napięcie, delikatne rozciąganie. Poczuj wyraźnie naciągniętą klatkę piersiową. Spokojny wdech, podnieś kolanka…”.
Pan Edward, jedyny mężczyzna biorący udział w ćwiczeniach jogi, jest tu trzeci raz: – Żona mnie namówiła. Jest dobrze, jestem zadowolony, czuję, że to mi pomaga, tym bardziej że mam problemy z kręgosłupem. Nie wszystkie ćwiczenia mi wychodzą. Ale czuję się zdecydowanie lepiej.
Pani Elżbieta, jego żona, przed emeryturą prowadziła poradnię psychologiczną: – Na uniwersytet zaczęłam chodzić, kiedy rozpoczęłam swoje życie emerytalne, czyli siedem lat temu. Namówiłam męża, bo zauważyłam, że ma mniejszą sprawność fizyczną. Ja całe życie dbałam o zdrowie i kondycję fizyczną, jako młoda osoba ćwiczyłam zawsze raz w tygodniu. Oboje staramy się coś robić: latem żeglujemy, zimą jeździmy na narty. Na uniwersytecie chodzimy też na szkołę pleców i na gimnastykę usprawniającą. Staramy się być sprawni, by nie stać się ciężarem dla własnych dzieci.
W czym pomaga joga? – Joga to świadomość swojego ciała przede wszystkim, odprężenie. Bo na co dzień nie mamy kontroli nad oddechem, nie myślimy o tym, jak to jest niesamowicie ważne. Tutaj Artur nam to uświadamia.
– „Obserwuj swoje ciało. Bardzo spokojnie wypuszczaj powietrze. Pierwszy moment napinania, rozciągania ciała jest dla nas wystarczający… Nogi do brzuszka. Ułóż wygodnie ramiona, poczuj zwiększone rozciąganie, staraj się nie robić tego na siłę. Poczujesz, jak z wydechem twoje ciało powoli rozluźnia się. Pozwól sobie na zmianę, szukaj swego rytmu: wydłużaj, skracaj rytm. Miękkie, płynne, spokojne ruchy. Zobacz, w którą stronę ruch jest wygodniejszy dzisiaj, w którą stronę szyja jest mniej rozciągnięta. Zatrzymaj wdech – trzymaj, trzymaj, trzymaj. I spokojny wyyyydeeeeeeech…”.
Gimnastyka dla pań
Zupełnie inaczej jest na gimnastyce dla pań prowadzonej przez Janinę Górtowską. To zajęcia w formie aerobowej, na których króluje dynamika i rytm. Ćwiczeniom towarzyszy muzyka. Jest głośno, zabawowo. Ćwiczące panie są tu już nie po raz pierwszy, dla większości to kolejny semestr, więc komendy, w tym te wydawane jedynie dłońmi lub palcami trenerki, chwytają i wykonują w lot. Ćwiczenia, mimo iż dynamiczne, są tak ustawione, by rytm serca uczestniczek nie przekroczył 120 uderzeń na minutę. To niezwykle ważne i pani trener bardzo tego pilnuje.
– Trzeba ćwiczyć, żeby utrzymać i wzmacniać kręgosłup. Panie się garbią, a ćwiczenia to likwidują – tłumaczy Janina Górtowska. – Ale nie można się zajechać.
Jak mówi pani trener, takie zajęcia są bardzo potrzebne i coraz bardziej popularne, ponieważ naród się starzeje. A co może zabrzmi paradoksalnie – seniorzy są bardziej usprawnieni od młodzieży, która większość czasu spędza, siedząc przed komputerem, jeździ samochodami, windami. A brak czy znaczne ograniczenie ruchu doprowadza do zaniku mięśni pośladkowych, które nas utrzymują w pionie.
– Oni są po prostu słabsi. A u mnie panie bez większych kłopotów wykonują np. step. A step to tak, jakby się człowiek wspinał do góry – wyjaśnia Górtowska.
Pani trener nie przestaje chwalić swoich podopiecznych: pilnują się, nie chodzą na wagary, są bardzo systematyczne, chętne, aktywne. I chce im się z odległych dzielnic przyjeżdżać tu na dziewiątą rano. A gdy kończy się semestr, pytają, czy mogłyby poćwiczyć jeszcze z miesiąc.
– Po moich zajęciach panie nie są zdyszane. Są spocone, ale zadowolone, uśmiechnięte, usprawnione. I ciągle im nie dosyć. Są genialne! Często muszę je wstrzymywać, bo chcą jeszcze i jeszcze. Wiekowo te panie są emerytkami, ale wyglądem nie zawsze. Wchodzą na piąte piętro bez zadyszki, bez windy. I o to chodzi!
Słuchaczki chwalą i trenerkę, i prowadzone przez nią zajęcia. Pani Ewa ćwiczy od trzech lat: – Ćwiczę nie tylko tutaj, robię to, gdzie się da. Jestem uczestnikiem programu GUTW; te zajęcia są – raz – względnie tanie w stosunku do innych, dwa – człowiek się mobilizuje do wyjścia z domu. Ćwiczenia dużo dają: ruch, kondycję, zapobieganie różnym przykrym dolegliwościom, które nas już w tym wieku spotykają. No i radość. I z udanych ćwiczeń oraz wysiłku, i ze spotkań z innymi paniami.
Pani Teresa: – Przypominają mi się moje dziecięce lata, gdy chodziłam na balet. Potem już nic nie robiłam, dopiero teraz. Dzięki tej gimnastyce stawy inaczej funkcjonują, człowiek jest bardziej gibki, rozluźniony. Dotleniony. Luźniejszy. Mięśnie lepiej pracują.
A gdyby jednym słowem miały odpowiedzieć na pytanie, co dają im te ćwiczenia. – Wszystko!
W zajęciach ruchowych Gdańskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku bierze udział ponad 600 osób – niemal połowa słuchaczy tej uczelni. Mogą oni wybierać wśród takich rodzajów aktywności, jak siłownia, ćwiczenia profilaktyczno-zdrowotne, gimnastyka usprawniająca, gimnastyka ogólna, gimnastyka dla pań, tai-chi, szkoła pleców, joga relaksacyjna, marsz po zdrowie, tańce świata, taniec orientalny, qi gong medyczny, taniec towarzyski.