Taniec wyzwala emocje i pozwala wyzbyć się smutku

Rozmowa z Reginą Wolską, choreoterapeutką

Słyszymy często o hipoterapii i dogoterapii. Pani natomiast zajęła się choreoterapią, czyli terapią tańcem. Co to takiego?

Regina Wolska
Źródło: archiwum prywatne

Choreoterapia należy do nurtu arteterapii, czyli terapii przez sztukę. Należą do niego muzykoterapia, plastykoterapia, dramoterapia, filmoterapia – oraz choreoterapia. Medium, środkiem tej metody pracy terapeutycznej jest taniec – ale w znaczeniu ruchu, sposobu poruszania się, nie sekwencji „dwa kroki w prawo, trzy w lewo”. Chodzi o to, w jaki sposób ktoś pod wpływem impulsu i doświadczeń całego życia uruchamia aparat ruchowy, jak reaguje na muzykę, dotyk, rytm, tempo. To tak w dużym skrócie.

Taniec kojarzymy przede wszystkim z rozrywką i rekreacją. Jak może wpływać na kondycję starszej osoby?

Choreoterapia jako metoda terapeutyczna ma dwa bieguny: jeden to rozwój osobisty, drugi – terapia. Moje działania są pośrodku, raz jesteśmy bliżej rozwoju osobistego, raz terapii. To się przenika, nie da się oddzielić, stwierdzić, że np. dziś na zajęciach połowa to terapia, a połowa to rozwój osobisty. Widzę, jak zajęcia zmieniają w ludziach postawę wobec życia i wobec siebie samych.

Mam doświadczenie w pracy z seniorami, prowadzę dwie różne grupy. Trzeba zacząć od tego, że ludzie starsi są bardzo osamotnieni. Ich dzieci, jeśli w ogóle je mają, często ustalają sobie dyżury, kiedy kto przyjdzie w odwiedziny… Na ogół w zajęciach najczęściej uczestniczą kobiety, wdowy, które nagle – a czasami nie, jak to w życiu bywa – zostały same. Mają wielką potrzebę komunikowania się, bycia we wspólnocie. Obserwuję, jak ogromna przyjemność płynie z samego przywitania się i wypicia wspólnie kawy, a dodatkiem, wzmacniaczem działań jest to, że można się poruszać, uruchomić zapomniane partie mięśni.

Jak wyglądają typowe zajęcia z choreoterapii?

Na początek – rundka przywitania między uczestnikami. Tworzy się między nimi relacja, dzielą się tym, jak się czują, z czym przyszli… Nie jest to typowo terapeutyczne pytanie, ale można je sprowadzić do: „Jak się masz?”. Każdy krótko dzieli się wrażeniami, a to pozwala przypomnieć sobie, jak kto ma na imię i zaobserwować jego głos i postawę – czy jest skulony czy otwarty, rozgadany czy zamknięty. To wstęp do zajęć. Ja sama staram się przede wszystkim słuchać, nie zadaję specjalnych pytań, daję tym osobom przestrzeń, aby się wygadały. Pilnuję czasu – mam taki „gadający” kij-grzechotkę od Indian, samo jego trzymanie oznacza, że dana osoba ma głos, następnie podaje się go kolejno, kolejno…

Później jest rozgrzewka dla osób starszych. Musi być z utworami, które znają z młodości, bardziej instrumentalna, z wyraźnym rytmem. Normalna rozgrzewka trwa od 30 do 40 minut, w przypadku seniorów to ok. 15 minut. Potem przechodzę do tematu, np. pora roku, dany miesiąc, w którym ktoś miał urodziny czy imieniny – wtedy tańczymy, by uhonorować te osoby, oddać im pokłon. Tematyka jak morze szeroka! Kiedy pada deszcz i jest smutno, moim zadaniem jest obudzić energię poprzez odpowiednie ćwiczenia. Dużo ćwiczymy w parach, w czwórkach. Przy czym grupa terapeutyczna seniorów nie może być tak duża jak ludzi, którzy tych lat mają przynajmniej o połowę mniej.

Kto najczęściej korzysta z takich zajęć? Czy można wskazać na jakąś grupę, np. ze względu na wiek?

Źródło: archiwum prywatne

Mam trzy grupy adresatów. Pierwsza to studenci z terapii zajęciowej, arteterapii, psychoterapii, terapii pedagogicznej. Druga grupa to kobiety: od 20 lat tworzę Krąg Kobiet Kreatywnych, przygotowuję dla nich zajęcia tematyczne raz w miesiącu. Trzecią grupą docelową są seniorzy. Ich podzieliłabym na dwie podgrupy: w jednym ośrodku są seniorzy, którzy po zakończeniu pracy zawodowej rozwijają się w wielu kierunkach – mają zajęcia plastyczne, ceramiczne, wycieczki. Uwielbiam tę grupę! Przeważają w niej kobiety, choć jest też kilku panów. Wiek uczestników waha się od  75 do 94 lat. Kobiety się przygotowują, celebrują samo przyjście na spotkanie. Ta grupa również śpiewa, bo ja traktuję choreoterapię jako pracę interdyscyplinarną, łączę różne techniki. Drugą grupę seniorów tworzą osoby z dziennego domu pobytu, z trudniejszą sytuacją życiową, samotne lub takie, których bliscy pracują. W tym ośrodku seniorzy dostają posiłek, dwudaniowy obiad z deserem, i to przyciąga ich jak magnes, bo mają już gorsze umiejętności kulinarne i ogólnie możliwości fizyczne. W tej grupie, szczerze mówiąc, praca to duże wyzwanie, bo normy intelektualne są różne. Było dla mnie szokujące, że są tu ludzie piastujący do niedawna ważne stanowiska – zaatakowani przez początki Alzheimera, demencję, udary, wylewy. Praca z nimi jest trudniejsza. Natomiast to dla mnie wielka nagroda, bo kiedy wchodzę, to się cieszą, przytulają, witają, czekają. Są też tacy, którzy pytają: „Czy pani tu jest nowa?”. Wielką satysfakcję przynosi mi to, że znika poczucie osamotnienia, pojawia się za to potrzeba wspólnoty i wzrasta poziom energii. Widzę uśmiech i łagodny wyraz twarzy zamiast napięcia ciała. Zajęcia nie są długie, trwają godzinę (zaś w ośrodku, o którym wcześniej mówiłam, półtorej godziny).

Czy zdarzają się sytuacje, że seniorzy po zajęciach z choreoterapii czują się lepiej i wracają do pani, by podziękować?

Zawsze są oklaski, podziękowania przybierają różne formy, oznaki życzliwości są ogromne. Czasami ktoś przyniesie kwiatka. Słyszę od uczestników: „Jak tu jestem, to nie myślę o tym, że w domu jestem sam/sama”, „Ja tu będę chodził/chodziła do końca swojego życia!”. Sygnały werbalne są, ale najbardziej widoczne jest to, że te osoby są uśmiechnięte, odprężone, pozytywne, radosne.

Na jakie schorzenia choreoterapia działa najskuteczniej?

Przynosi efekty przy łagodniejszej depresji, chorobie Parkinsona, pląsawicy – to choroba układu nerwowego. Widać, jak w tańcu ruchy łagodnieją. Pracowałam także z osobami na wózkach inwalidzkich, dla których czasem samo podniesienie ręki to już był wielki wyczyn. Można powiedzieć, że choreoterapia jest wskazana dla każdej grupy wiekowej i dla każdego schorzenia. Jedyne przeciwwskazania pojawiają się w przypadku osób chorych na autyzm, zespół Aspergera, ze schorzeniami neurologicznymi – ich bolą sama muzyka, dźwięki. Zawsze jednak dobrze byłoby przeprowadzić wywiad na temat stanu zdrowia. W przypadku seniorów mam asystentów medycznych, którzy są blisko, za ścianą lub razem z nami, i znają historię zdrowotną uczestników zajęć.

Na jedne zajęcia przyszła pani po dziewięćdziesiątce, z laską. Po chwili odłożyła laskę na bok i zaczęła tańczyć solo! Teraz przychodzi na nasze zajęcia bez laski. To są rzeczy metafizyczne, wręcz magiczne, których nie da się opisać słowami.

Taniec pomaga również w radzeniu sobie z takimi sytuacjami jak żałoba. Jak to rozumieć? Dlaczego taniec może być lekarstwem?

To delikatna sprawa, grupa musi być na to gotowa. Ale taniec pozwala wyzwolić emocje i wyzbyć się smutku, odpuścić, sprawić, że ciało będzie radośniejsze, uświadomić sobie, że mamy wokół osoby wspierające. Trafiają do mnie ludzie świeżo po traumie.

Zajęcia z choreoterapii prowadzone przez Reginę Wolską.
Źródło: archiwum prywatne

Co poradziłaby pani seniorom, którzy sceptycznie podchodzą do tańca jako metody terapeutycznej? Dlaczego warto, mimo wszystko, spróbować?

W Polsce – choć jest już lepiej niż parę lat temu – panuje przekonanie: ja nie potrzebuję terapii, bo jestem normalna/normalny. To stereotyp, takie myślenie nie ułatwia życia. Jednak czasy sprzyjają zmianie: są uniwersytety trzeciego wieku, kluby seniora, domy pobytu dziennego, starszych ludzi przybywa. Jeżeli ktoś chodzi na takie zajęcia i widać, że lepiej funkcjonuje, lepiej sobie radzi ze stresem, w ogóle lepiej sobie radzi w życiu, jest bardziej zorganizowany, to taki przykład działa na ludzi. Można namawiać, mówić: „Przyjdź, zobacz, spróbuj. Jeżeli ci się nie spodoba, okaże się za trudne, nie interesuje cię, to zrezygnujesz”. Ale w swojej karierze nie spotkałam jeszcze osoby, która zrezygnowała, bo nie i już. Zawsze jest reakcja w stylu: „O, raz na miesiąc to za mało!”.

Lepiej też nie używać słowa „terapia”, raczej „odpoczynek przez taniec”, „relaks przez taniec”. Niektórzy mylą choreoterapię z choreografią, dlatego lepsze jest tłumaczenie opisowe. Dodajmy do tego aspekt społeczny – nawiązywanie relacji, motoryczny – poprawa motoryki, emocjonalny – zmiana postawy na bardziej życzliwą, przyjazną, radosną. Jeśli w grupie są mężczyźni i kobiety, to kobiety odkrywają w sobie zapomniany pierwiastek kobiecy, a mężczyźni czują się dżentelmenami. Kobiety mówią też, że dzięki choreoterapii nie muszą używać środków odmładzających, buzia sama się śmieje.