Taniec wyzwala hormony szczęścia

Pozwala wyćwiczyć ciało i umysł. Jest najbardziej uniwersalnym rodzajem aktywności fizycznej. Taniec, bo o nim mowa, może przynieść satysfakcję każdemu – niezależnie od wieku. Dlatego też zajęcia taneczne dla seniorów cieszą się ogromnym powodzeniem. Przekonują ich, że ruch może być przyjemnością, że można poznać nowych ludzi, znaleźć pasję i przełamać swoje obawy. – Uczestnicy z czasem sami zaczynają szukać pretekstu do tańczenia, spotykają się w większym gronie poza zajęciami, na andrzejkach, sylwestrze czy podczas karnawału – mówi Ada Wantuch, która prowadzi zajęcia Tanecznego Klubu Seniora w Nowohuckim Centrum Kultury.

Co się dzieje na zajęciach Tanecznego Klubu Seniora?

Uczymy się tańca towarzyskiego: walca wiedeńskiego, tanga, fokstrota, ale też tańców latynoamerykańskich: samby, cza-czy, rumby, paso doble, salsy. Krążymy tanecznie po całym świecie, poznajemy najpierw podstawowe kroki, a potem coraz trudniejsze, prowokujące do większej pracy ciała i umysłu. Bo taniec to nie tylko ruch, który rozładowuje codziennie napięcie i pozwala się zrelaksować, ale także ćwiczenie umysłu. Pewna uczestniczka mówiła mi, że zawsze uważała rozwiązywanie krzyżówek za najlepsze rozruszanie mózgu, ale kiedy zaczęła chodzić na tańce, uznała, że to jest właśnie numer jeden! Bo przecież trzeba zapamiętać kroki, skoordynować je z rytmem, ruchem ciała. To naprawdę wymagające zadanie. Wiadomo, z wiekiem mogą się pojawiać różne problemy, umysł nie działa tak jak lata temu – dlatego należy go ćwiczyć, żeby wyrobić sobie kondycję nie tylko fizyczną, ale i psychiczną.

Kiedyś czytałam, że taniec jest najlepszą profilaktyką choroby Alzheimera.

Jak najbardziej! Choreoterapia to przecież bardzo polecana metoda leczenia i prewencji chorób. Dzięki takim ćwiczeniom umysłu możemy odwlec zmiany, które pojawiają się z wiekiem. Ale to nie jest jedyny plus tego rodzaju wysiłku, szczególnie dla seniorów. Taniec jest przyjemny, dochodzą do niego piękna muzyka i satysfakcja z tego, że osiąga się coś, czego się nie spodziewaliśmy. Uczestnicy, którzy przychodzą do Tanecznego Klubu Seniora, powtarzają, że nie wiedzieli, ile można zrobić pomimo wieku. Cieszą się, że zdobyli się na odwagę i udowodnili sobie, że wszystko można, jeśli się chce. Na zajęciach nie ma rygoru, śmiejemy się, żartujemy – to ma być relaks, który jednocześnie mobilizuje do działania. Później seniorzy zachęcają znajomych, żeby zapisywali się na zajęcia, i dzięki temu mamy zawsze duże grupy.

Taniec wyzwala hormony szczęścia?

I to jeszcze jak! Dwa dni temu była paskudna pogoda, taka, że nikomu by się nie chciało wyjść z domu. Seniorzy jednak przyszli na zajęcia i potem mówili: „Już mieliśmy dać sobie spokój, ale uznaliśmy, że się przełamiemy, i całe szczęście! Od razu lepiej się czujemy!”. To pokazuje, jak ruch wyzwala hormony szczęścia, nawet jeśli aura nie sprzyja. Na moich zajęciach jest wiele małżeństw, które są ze sobą od lat. I nagle, dzięki temu, że razem tańczą, widać między nimi wyraźne sygnały miłości i bliskości. Taki ruch uzależnia. Uczestnicy zaczynają tańczyć również poza zajęciami. Zresztą oprócz podstawowej nauki tańca mamy też dwa razy w roku bale, w okresie karnawału wszyscy się przebieramy i przez cały wieczór bawimy się przy muzyce. Dla grup organizuję także raz w roku spotkania poza Krakowem. Ale państwo sobie sami znajdują preteksty, żeby potańczyć. Jakieś zabawy, andrzejki, karnawał. Spotykają się w większym gronie i tańczą. Seniorzy są zaskoczeni, że w tym wieku można poznać nowych ludzi, zawiązać przyjaźnie, znaleźć kogoś, z kim można iść na zabawę, jechać na wycieczkę czy w góry. Taniec wyzwala inne zjawiska, łączy uczestników i tworzy przyjaźnie na lata. To dla nich niespodzianka, bonus dołączony do zajęć. Bywa, że sami się przekonują, ile wciąż mogą zdziałać. Miałam taką parę, która przychodziła regularnie, świetnie sobie radziła. Potem z jednego programu telewizyjnego dowiedziałam się, że pani miała przeszczepione serce. Po jej tańcu w ogóle nie było tego widać.

Jaki jest przekrój wiekowy na takich zajęciach?

Początkowo, a było to sześć lat temu, nie wiedzieliśmy, jaka będzie reakcja na te zajęcia. Czy seniorzy będą chcieli się zapisywać, czy wypełnimy salę. Dlatego przyjęliśmy też osoby w wieku przedemerytalnym, po pięćdziesiątce. Ale mam również uczestników po siedemdziesiątce i radzą sobie świetnie. Po czasie nabierają wspaniałej kondycji i chcą ćwiczyć więcej! W czwartki mamy tzw. wprawki: kto chce, ten przychodzi sobie popróbować, potańczyć. Wprawki różnią się od zajęć tym, że nie skupiamy się na technice. Po prostu włączam muzykę i tańczymy, a jednocześnie patrzę, czy uczestnicy mają z czymś problem. Jeśli mają, podchodzę, tłumaczę, ćwiczymy. Takie spotkania kończą się o 22. Państwo są po nich zmęczeni, często muszą się przebrać, mówią: „Nie sądziliśmy, że potrafimy tańczyć przez dwie godziny bez przerwy!”. Sami siebie zaskakują.

Mają obawy przed rozpoczęciem zajęć?

Są różne osobowości, różne zachowania ludzi, więc też różnie uczestnicy reagują. Czasami przychodzą same panie, nie przeszkadza im, że nie mają partnerów. Mam też pary, które chociaż przyszły razem, są niepewne, nie wiedzą, czy podołają, boją się, że będą słabsze od innych. Dlatego już na samym początku mówię uczestnikom, że trzeba tańczyć na miarę własnych możliwości, nie krępować się. Każdy zna swój organizm, czasami nawet gorsza pogoda może wywołać słabsze samopoczucie i wtedy nie można się przemęczać. Ktoś chce sobie usiąść? Proszę bardzo. Zrobić przerwę? Nie ma sprawy. To nie jest wstyd. Takie przesłanie od razu jakoś uspokaja.

Od czego się zaczyna naukę?

Tak jak w szkole: kiedy przychodzimy do pierwszej klasy podstawówki, uczymy się podstaw, czytania, pisania, liczenia. Na naszych zajęciach jest taka sama metodyka, zaczynamy od najprostszych kroków. Często seniorzy mnie pytają: „Pani Ado, a pani się nie niecierpliwi, że tak ciągle trzeba nam powtarzać, co mamy zrobić?”. Ja się nie niecierpliwię, bo wiem, że aby się dobrze czegoś nauczyć, trzeba to wiele razy przećwiczyć. A to, czy powtórzę 3, czy 10 razy, nie ma dla mnie znaczenia. Najważniejszy jest fakt, że to przynosi efekty. Mówię zresztą seniorom, że tu nie chodzi o wiek, bo grupom młodzieżowym też muszę pokazywać dany krok kilka razy, żeby potrafiły go dobrze powtórzyć.

Jaki taniec idzie na pierwszy ogień?

Zwykle zaczynam od bluesa, z wolną muzyką. Krok, dostawienie, krok, dostawienie – prosty ruch, bardzo dobry na początek. Potem ćwiczymy do szybszej muzyki, dyskotekowej.

Co się dzieje dalej?

Przechodzę do takich tańców, które na początkowym etapie nauczania są stosunkowo do siebie podobne, jak np. walc angielski i walc wiedeński albo cza-cza i rumba. Wybieram najprostsze elementy, naturalny ruch, do przodu, do tyłu, w bok. Staram się zaczynać od wolnych tańców, a dopiero potem przechodzę do szybszych. Z czasem dodaję więcej figur. Jeślibym zaczęła od czegoś trudnego, uczestnicy mogliby się zniechęcić. W czasie zajęć obserwuję, wyłapuję, które elementy mogą być problematyczne. Czasami zmieniam program tak, żeby dopasować go do możliwości grupy. Wszystko oczywiście poprzedza rozgrzewka, rozruszanie stawów kolanowych, bioder, rąk, głowy – żebyśmy byli przygotowani na wszystkie ruchy w tańcu. W bardziej zaawansowanych grupach też od czasu do czasu wracamy do podstaw, żeby wszystko sobie odświeżyć. Ale ich choreografie są naprawdę rozbudowane, jak sami mówią: zakręcone. Widzą, że warto było ćwiczyć.

Przygotowanie zajęć dla młodzieży różni się od przygotowania zajęć dla seniorów?

W trakcie zajęć dla młodzieży częściej i intensywniej, uwzględniając wiele szczegółów, ćwiczymy dość rozbudowaną technikę taneczną. Ale metodyka jest taka sama. Zaczynamy od podstaw, prostych kroków, wolnej muzyki.

Starsze osoby nie potrzebują tych technicznych podstaw?

Potrzebują, jednak nastawienie do tańca jest inne niż u młodych. Młodzież ma często swoich idoli tanecznych, chce konkurować, może zająć się tym profesjonalnie. Oczywiście kondycja fizyczna też jest inna, to muszę brać pod uwagę. Ale ostatnio pokazywałam w Tanecznym Klubie Seniora figurę, która nazywa się sombrero, dość skomplikowaną, związaną z przekładaniem rąk. Powiedziałam, że są dwie wersje: łatwiejsza i trudniejsza. Spróbowaliśmy łatwiejszej, udało się. Państwo chcieli zobaczyć też tę trudniejszą. Pokazałam, patrzę, a oni ją powtarzają! I im wychodzi! Takie chwile są bardzo satysfakcjonujące.

Uczestnicy zgłaszają swoje pomysły, uwagi, proszą o ulubioną piosenkę?

Oczywiście, mają swoje ulubione melodie, do których chcą tańczyć. Mamy zajęcia w dwóch salach: większej i mniejszej. Kiedy jesteśmy w większej, proszą o standardowe tańce, bo wygodniej je się tam tańczy. W mniejszej tańczymy latynoamerykańskie. Ja bardzo lubię ulegać takim prośbom, bo dzięki temu wiem, co się podoba, i mam pewność, że skoro robimy to, o co poprosili, wyjdą zadowoleni. Widać w nich pasję do tego, co robimy na zajęciach.

Ile jest par na takich zajęciach?

Zazwyczaj 12–16 osób. Mam też grupy, w których jest kilka pań bez partnerów, ale wtedy tak modyfikuję zajęcia, żeby każdy choć przez chwilę zatańczył w parze. To też zresztą ważne, żeby panowie spróbowali, jak to jest prowadzić w tańcu inną partnerkę.

Moi rodzice, którzy są ze sobą od 30 lat, zawsze mówią, że najlepiej im się tańczy ze sobą i w sumie z innymi to nie lubią i nie chcą.

To jasne, bo skoro kogoś się tak dobrze zna i tańczyło się wielokrotnie razem, to człowiek czuje się bezpiecznie. Ale nauczenie się prowadzenia w tańcu kogoś innego dodaje odwagi, pokazuje, jak można dobrze zatańczyć, nawet jeśli partnerce nie idzie najlepiej.

Dlaczego Pani zdaniem taniec jest tak wyjątkową formą aktywności?

Łączy wszystkie aspekty naszego życia, pobudza wszystkie mięśnie i umysł. Jest najbardziej uniwersalną i bezpieczną formą ruchu, którą można dopasować do każdego. Szczególnie seniorzy, kiedy przychodzą niepewni, a z czasem widzą, jak poprawia się ich kondycja, mogą to docenić. Taniec daje im naprawdę wiele radości.


Ada Wantuch jest trenerką tańca towarzyskiego I kategorii, choreografem, sędzią tańca towarzyskiego I kategorii klasy międzynarodowej Polskiego Towarzystwa Tanecznego oraz stowarzyszenia międzynarodowego World Dance Council. Była czołową tancerką najwyższej klasy międzynarodowej S, reprezentantką Polski w krajowych i zagranicznych turniejach tanecznych. Od wielu lat zajmuje się tańcem w Nowohuckim Centrum Kultury w Krakowie. Ponadto swoje umiejętności przekazuje, ucząc na Uniwersytecie Papieskim w Krakowie, a wcześniej w gimnazjum w Niepołomicach. Uczestniczyła jako jurorka w tanecznych programach telewizyjnych i brała udział w ich realizacji.