Teraz świat należy do nas

Absolutny zakaz zabierania ze sobą nowych butów obowiązuje wszystkich uczestników wycieczki. Mile widziane są stare sprawdzone adidasy. Nie ma co się przejmować, że są zniszczone, znoszone i mają wytarte podeszwy. Piękny wygląd nie ma żadnego znaczenia. Seniorzy z Niepołomic już dawno o tym wiedzą. Pakując się do kolejnej podróży, wyciągają z szafy swoje ulubione, wygodne buty, które na pewno nie zawiodą na szlaku. O wyprawach dalekich i bliskich członków Stowarzyszenia Miłośników Niepołomic i Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

Niemcy, Dolina Wachau, 2013 r.


Pani Ania Magryś tego dnia kwestowała w kościele pod wezwaniem Dziesięciu Tysięcy Męczenników w Niepołomicach na rzecz osób ubogich. Za zebrane pieniądze członkowie stowarzyszenia kupili żywność do paczek świątecznych. Pani Ania siedziała w ławce w kościele razem z panem Januszem Jagłą.

– W Kenii za trzy tygodnie jest całkowite zaćmienie słońca. Chciałaby pani pojechać? – szeptał pan Janusz do pani Ani.

– Jasne! Zaraz po kweście omówimy sprawę – odpowiedziała.

Ustalili datę wyjazdu, listę uczestników. I tyle było gadania seniorów o wycieczce do Afryki, na drugi koniec świata. Dla uściślenia: cuda astronomiczne nie wzięły się znikąd – to wieloletnia pasja Janusza Jagły, w przeszłości dyrektora Obserwatorium Astronomicznego w Niepołomicach. Zaraził nią innych członków stowarzyszenia.

Listopad 2013 roku, kilkunastu seniorów, w tym pani Ania, wybrało się w podróż życia. Do dziś wspominają o niej z wypiekami na twarzy. Na przykład nie zapomną o stadzie pędzących słoni albo o małpach, które wałęsały się po ulicach niczym nasze polskie koty i psy na podwórkach. Kradły turystom telefony, jedzenie, ale też bieliznę. Potem zrabowane elementy garderoby można było podziwiać na palmach, na których chowały się cwane bestie.

– Bieda straszna w tym kraju panowała, kobiety wyciągały na rękach swoje dzieci do nas, byśmy je zabierali ze sobą. Jedna z uczestniczek naszej wycieczki tak się wzruszyła losem maluchów, że naprawdę chciała zabrać małą czarnoskórą dziewczynkę. Nie powiem, śliczna była! Ale nie wolno zapominać, że decyzje tego rodzaju powinny być rozsądne, a nie emocjonalne. W każdym razie wróciliśmy do Polski w niezmienionym składzie – wspomina pani Ania.

***

W Londynie zaś niepołomiccy seniorzy mieli całkiem inne przygody. Do stolicy Wielkiej Brytanii wybrała się 10-osobowa grupa, która uczyła się języka angielskiego na zajęciach w domu kultury prowadzonych przez stowarzyszenie.

– Stwierdziliśmy, że musimy mieć praktyczne zajęcia – zdradza Janusz Jagła. – Bo ta nasza angielszczyzna była sztywna, pasywna. Wtedy uczył nas języka native speaker. Chwycił nasz pomysł i pojechał do Londynu razem z nami, by ocenić obiektywnie nasze postępy. No i oczywiście w razie czego pomóc – dodaje.

Londyn, kurs języka angielskiego, 2013 r.


Do tej wycieczki przygotowali się wyjątkowo porządnie. Powtórzyli słówka, nazwy stacji metra w Londynie. W końcu to prawdziwy sprawdzian językowy, a nie zwykłe wczasy. Zakupy w sklepie, obsługa automatów biletowych, wstępy do muzeów. Musieli sobie radzić wszędzie i ze wszystkim sami. Lektor jedynie obserwował swoich uczniów. – Staraliśmy się mówić poprawnie, grzecznie w sklepie tłumaczyliśmy, o co nam chodzi. Tylko że co rusz słyszeliśmy: „A, Polacy? Proszę mówić po polsku!” – śmieją się seniorzy z Niepołomic.

Mieszkali w hotelu w pobliżu lotniska Heathrow. Samoloty z całego świata mieli jak na dłoni. Inni by narzekali na hałas, a nasi bohaterowie nie mogli od nich oczu oderwać. – Piękne widoki, a w dodatku ten hotel był stosunkowo tani. Nikt przecież nie chce spać przy huczących samolotach. Nam jednak wszystko odpowiadało w tym miejscu. Polecamy! – zaznaczają.

Zresztą przy temacie kosztów, jakie ponoszą członkowie Stowarzyszenia Ziemi Niepołomickiej podczas podróżowania, warto na dłużej się zatrzymać. Znają bowiem pewne sekrety i gotowi są dzielić się nimi. Na przykład to, że noclegi w hotelach należy wykupywać w środku tygodnia – wówczas koszty są znacznie mniejsze niż w weekend. To dlatego nigdy nie wyjeżdżają na wycieczkę pod koniec tygodnia, najczęściej wyruszają w trasę w poniedziałki.

Korzystają też z rad zaprzyjaźnionego właściciela biura turystycznego w Niepołomicach, dzięki czemu udaje im się zaplanować wycieczkę tak, by zaoszczędzić czas i nie wydać za dużo pieniędzy. I wreszcie postanowili nie przekraczać pewnych kosztów. Każda wycieczka, czy to do Londynu, czy Szwajcarii, Litwy, Ukrainy, Francji czy Białorusi, nie powinna kosztować więcej niż 1000 zł.

Nie wiem, jak im to się udaje, jak wynajdują tanie autokary, wycieczki, wyżywienie i hotele. Jedzą dobre obiadokolacje, mieszkają w komfortowych warunkach i w dodatku za to nie przepłacają. Pewną rolę odgrywają być może kontakty i doświadczenie. Muszę zapisać się do niepołomickich seniorów na praktyki z organizowania wycieczek.

Wycieczka do Estonii


***

Nie można w tej historii pominąć opowieści o wyjeździe niepołomiczan do Szwajcarii i mieszczącego się tam CERN-u. Rzecz jasna, jak człowiek wybiera się do Szwajcarii, to na pewno po to, by zobaczyć Genewę. Elegancja tego miasta przenika się z prostotą, język urzędników europejskich miesza się z mową turystów, a kultura szwajcarska – z francuską. Wszystko to niezwykle interesowało emerytów, ale nie mogli sobie odmówić innej przyjemności, a mianowicie wycieczki do CERN-u. Jest to ośrodek naukowo-badawczy położony na północno-zachodnich przedmieściach Genewy, na granicy Szwajcarii i Francji. CERN zatrudnia 2600 pracowników oraz około 8000 naukowców i inżynierów reprezentujących ponad 500 instytucji naukowych z całego świata. Najważniejszym narzędziem ich pracy jest największy na świecie akcelerator cząstek – Wielki Zderzacz Hadronów.

– I właśnie ten sprzęt interesował nas najbardziej – mówi pan Janusz Jagła. – Wiele wycieczek zwiedza ten ośrodek, ale nam się udało zejść do podziemi CERN-u i na własne oczy zobaczyć zderzacz hadronów oraz poczuć jego moc. Niesamowite wspomnienia! – podkreśla pan Janusz.

Niestety ci, którzy mieli metalowe protezy w kolanach i biodrach czy rozruszniki serca, musieli pożegnać się z marzeniem, by zobaczyć akcelerator. W tym czasie podziwiali uroki kosmopolitycznej Genewy. Ale seniorzy bez metalowych części w swoim ciele byli pod wrażeniem cyklotronu. – Pani uwierzy, że metalowy spinacz rzucony ot tak, byle jak, na podłogę pofrunął do ściany niemalże jak rakieta? Taka siła przyciągania! Sto metrów pod ziemią nauka króluje w pełnej krasie – zachwyca się pan Janusz.

***

Wcale nie jest tak, że nudzą się w przerwach między jedną wycieczką a drugą. Z całym szacunkiem, ale w Niepołomicach mają się czym zająć. Zresztą kochają swoją małą ojczyznę i uwielbiają tu wracać.

O kwestach na paczki świąteczne dla ubogich już była mowa, ale emeryci pamiętają też o zmarłych ze swojej miejscowości – zbierają pieniądze na renowację nagrobków, którymi nie ma kto się opiekować. Co roku udaje im się uratować trzy pomniki na miejscowym cmentarzu. I tu też przeżywają niezwykłe przygody. – Mało kto wie, ale proszę sobie wyobrazić, że w Niepołomicach została pochowana ciotka Marii Skłodowskiej-Curie – nie kryje zachwytu pani Michalina Kuś.

Abonament do Filharmonii Krakowskiej nasi bohaterowie też mają wykupiony z odpowiednio dużym wyprzedzeniem, by nie ominął ich żaden ważny koncert. – Ale nie jesteśmy aż tacy grzeczni, że tylko muzyka, sztuka, kwesty – uśmiecha się pani Danuta Trzepla. – Rozrabiamy też, zdarza się nam. Bo nie czujemy się starzy. Zapraszamy na nasze potańcówki, pokażemy, na co nas stać – zachęca pani Danusia.

Z tańcami wszystko u seniorów jest OK, ale i śpiewem, jak się okazuje, nie gardzą, szczególnie w drodze. Śpiewniki jako pierwsze lądują w walizkach. – No bo nie wypada, byśmy się nudzili w autokarze, jak jedziemy zdobywać świat. Bo on do nas teraz należy! – zauważa pani Alina Sznips.

Najbliższy kierunek: Białoruś. Jadą tam w kwietniu (gdy ten tekst zostanie wydrukowany, już będą z powrotem). Seniorzy od kilku lat realizują projekt „Stolice Europy”. Sami go wymyślili, zwiedzili sporo stolic. Białoruś od dawna im się marzyła i wreszcie tam się udają.

– Straszą nas wszyscy dookoła, że niby po co tam jedziemy. Ja tam wiem swoje: warto zobaczyć Białoruś na własne oczy, przełamać stereotypy i mieć własne zdanie na jej temat. Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać wyjazdu – podkreśla pan Jan Mazur, w przeszłości bokser Wisły.

W planie mają zwiedzanie nie tylko Mińska, lecz także twierdzy w Brześciu i szukanie śladów Polski w Grodnie i okolicach. – Zapowiada się ciekawie – kiwa głową pani Alina.

***

Owszem, każdy z nich mógłby sobie podróżować we własnym zakresie, w gronie rodziny czy innych znajomych. Lubią jednak być ze sobą. Znają swoje przyzwyczajenia, upodobania. – Jesteśmy jak jedna klasa – śmieją się.

Absolutnie zgadzają się w tym, że nie warto np. pędzić po Wiedniu, by zobaczyć wszystkie kościoły i zabytki. Cenią sobie chwile, gdy wchodzą do eleganckiej kawiarni, zamawiają kawę po wiedeńsku, pyszne ciastko i rozmawiają ze sobą. Chcecie też tak? Dołączcie do seniorów z Niepołomic. Oni umieją się cieszyć życiem.

Poczdam, 2015 r.


Oto kraje, w których seniorzy z Niepołomic już byli (czytać, zazdrościć i pakować walizki!): Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina, Szwajcaria, Francja, Wielka Brytania, Austria, Czechy, Słowacja, Kenia, Grecja, Węgry, Niemcy. Polskę zwiedzili za to wzdłuż i wszerz. A zaczynali swoją przygodę z podróżowaniem od Igołomi i Staniątek, położonych kilka kilometrów od Niepołomic.